Rząd kanclerza Friedricha Merza ogłosił właśnie gigantyczny, 500-miliardowy pakiet inwestycyjny, który ma ulżyć gminom. Eksperci ostrzegają jednak, że to wciąż za mało, by powstrzymać nadciągającą katastrofę.
Baseny zamknięte, szkoły w ruinie
Jak pisze "Rzeczpospolita" sytuacja jest dramatyczna m.in. w Bonn. W mieście, które przez lata pełniło rolę stolicy RFN, dziś brakuje czynnych krytych basenów. Hardtbergbad pozostanie zamknięty na lata z powodu generalnego remontu, a kolejne obiekty również wymagają wielomilionowych modernizacji. Aby utrzymać lekcje pływania, miasto planuje budowę tymczasowego basenu za 15 mln euro – który po dekadzie zostanie zdemontowany. Tymczasem dług Bonn na koniec 2024 r. osiągnął 2,4 mld euro.
Z podobnymi problemami mierzą się liczne miasta, przede wszystkim w Nadrenii Północnej-Westfalii – najbardziej zadłużonym regionie kraju. Szkoły niszczeją, biblioteki i baseny są zamykane, a gminy nie mają środków nawet na bieżące utrzymanie budynków.
Długi rosną od lat
Łączne zadłużenie niemieckich miast pod koniec 2024 r. wyniosło 170 mld euro, co oznacza ponad 2,2 tys. euro na mieszkańca. Aż 40 proc. tej kwoty przypada na Nadrenię Północną-Westfalię. Jednym z najbardziej zadłużonych miast jest Oberhausen — dawny przemysłowy ośrodek Ruhry. Po zamknięciu kopalń i zapaści hutnictwa lokalna gospodarka nigdy nie wróciła do dawnego poziomu. Dziś zadłużenie na osobę przekracza tam 10 tys. euro.
Jak tłumaczy rzecznik miasta Frank Helling, bez zewnętrznego wsparcia gmina nie jest w stanie realizować nawet podstawowych zadań: inwestycji szkolnych, remontów budynków czy modernizacji transportu publicznego. Podobnie jest w innych miastach regionu. Wieloletnia spirala zadłużenia zmusza je do zaciągania kolejnych kredytów płynnościowych, co jedynie zwiększa odsetkowe obciążenia.
Rząd Merza rusza z pomocą, ale to za mało
Rząd Merza ogłosił niedawno pakiet infrastrukturalny o wartości 500 mld euro. Według szacunków do miast trafi 60–70 mld euro w ciągu najbliższych 12 lat. To jednak nie rozwiązuje problemu. Oberhausen szacuje swoje potrzeby inwestycyjne do 2030 r. na miliard euro – z rządowego pakietu otrzyma zaledwie niewielki ułamek tej sumy.
Samorządowcy są zgodni: kluczowe są nie tylko jednorazowe programy, lecz także trwałe odciążenie gmin z rosnących kosztów socjalnych, zwłaszcza w obliczu drożejącej energii i wzmożonego napływu uchodźców. Bez tego infrastruktura w wielu miastach będzie nadal się sypać. – Jeśli nic się nie zmieni, kolejne baseny i obiekty publiczne czeka zamknięcie – ostrzegają przedstawiciele lokalnych władz.
Czytaj też:
Upadek firm w UE, czyli klęska "zielonej" politykiCzytaj też:
Afera korupcyjna na Ukrainie. Merz dyscyplinuje Zełenskiego
