Były szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odmówił składania wyjaśnień do czasu zapoznania się z aktami sprawy.
"Prokurator nie ma ani dowodów ani zeznań w tej sprawie"
Michał Dworczyk poinformował o przedstawieniu mu zarzutów we wpisie opublikowanym na platformie X. Jak napisał, w Prokuraturze Krajowej usłyszał zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków, przy czym – jak podkreślił – prokurator nie był w stanie jasno określić, jakich konkretnie obowiązków miałby nie dopełnić. Drugi zarzut dotyczy utrudniania śledztwa, jednak – według Dworczyka – prokuratura nie dysponuje ani dowodami, ani zeznaniami potwierdzającymi takie działania.
"W Prokuratorze Krajowej zostały mi przedstawione zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków (prokurator nie potrafi jasno określić jakich) oraz utrudniania śledztwa (prokurator nie ma ani dowodów ani zeznań w tej sprawie). Odmówiłem składania wyjaśnień do czasu zapoznania się z aktami sprawy" – napisał europoseł PiS. Były szef KPRM ocenił, że postępowanie wobec niego ma charakter polityczny. W jego opinii jest to "kolejny atak upolitycznionej prokuratury" oraz próba odwrócenia uwagi od – jak wskazał – realnych problemów rządu Donalda Tuska, takich jak sytuacja w ochronie zdrowia, kwestie związane z KPO czy Centralnym Portem Komunikacyjnym. "Naprawdę myślicie, że nas zastraszycie i przestaniemy mówić o waszej niekompetencji i nieróbstwie? Nic bardziej mylnego!" – dodał Dworczyk.
Dworczyk: Zarzuty kuriozalne
Przesłuchanie Michała Dworczyka rozpoczęło się w samo południe w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Były szef kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Jeszcze przed stawieniem się w prokuraturze Dworczyk zabrał głos na porannej konferencji prasowej, w której uczestniczyli m.in. Mateusz Morawiecki oraz Przemysław Czarnek. Polityk PiS mówił wówczas, że pierwszy zarzut dotyczy niedopełnienia obowiązków, jednak – jak podkreślał – nawet prokurator generalny nie potrafił wskazać, jakich konkretnie obowiązków miałoby to dotyczyć.
– Prokurator generalny na pytanie Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego, jakich obowiązków nie dopełniłem, nie potrafił odpowiedzieć. Dlatego proces uchylania immunitetu trwał ponad rok. To jest kuriozalny zarzut – powiedział Dworczyk. Jeszcze ostrzej ocenił zarzut utrudniania śledztwa. Jak zaznaczył, to on sam zawiadomił prokuraturę oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o włamaniu na skrzynkę mailową i od początku współpracował ze służbami. – Nikt bardziej niż ja nie jest zainteresowany tym, żeby tych hakerów znaleźć. Gdybym chciał usunąć jakiekolwiek maile, mógłbym to zrobić, bo byłem dysponentem tej skrzynki. Tyle że ja tego po prostu nie zrobiłem – podkreślił.
Afera mailowa
Tzw. afera mailowa wybuchła w czerwcu 2021 roku, gdy w internecie zaczęły pojawiać się fragmenty korespondencji prowadzonej z prywatnej skrzynki mailowej Michała Dworczyka. W publikowanych materiałach znajdowały się informacje dotyczące funkcjonowania rządu i administracji publicznej. Dworczyk od początku twierdził, że jego skrzynka została zhakowana, a w ujawnionej korespondencji nie było informacji niejawnych.
W czerwcu ubiegłego roku wniosek o uchylenie immunitetu Dworczyka trafił do Sejmu. Po uzyskaniu przez niego mandatu europosła sprawa została skierowana do Parlamentu Europejskiego. PE uchylił immunitet Michałowi Dworczykowi w październiku tego roku.
Czytaj też:
"Przestańcie kompromitować Europę". Mocny list polskich europosłówCzytaj też:
PE zdecydował ws. Obajtka i Dworczyka. "Dopilnowali kolegów"
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
