Do incydentu doszło w lipcu 2017 r., kiedy na sali sejmowej trwała debata wokół zmian w Sądzie Najwyższym. Tomasz Lenz z Platformy Obywatelskiej podszedł do posła PiS Józefa Leśniaka i bardzo mocno uderzył go ręką w plecy – przypomina "GPC".
Poseł partii rządzącej powiadomił prokuraturę i powołał się na art. 222 Kodeksu karnego, który mówi o naruszeniu nietykalności fizycznej funkcjonariusza publicznego. Leśniak argumentował, że Lenz dokonał tego czynu umyślnie.
Postępowanie w sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Efekt? Umorzenie z powodu "braku znamion czynu zabronionego i wobec braku interesu społecznego ściganiem z urzędu" – czytamy na łamach "GPC".
Dziennik informuje, że Tomasz Lenz nie poniesie odpowiedzialności karnej, bo sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia odrzucił zażalenie Józefa Leśniaka na decyzję prokuratury i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie.
Czytaj też:
Przeszukano mieszkanie zabójcy Adamowicza. Szokujące kulisy