– Czasem warto zadawać takie pytania, na które odpowiedź wydaje się oczywista. Czym różni się Prawo i Sprawiedliwość od Platformy Obywatelskiej? – zaczął swoje wystąpienie na konwencji w Lublinie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak wyjaśnił, podstawową różnicą jest stosunek do społeczeństwa, do narodu. – My uważamy, że naród (...) to ta główna, generalna wspólnota wobec której mamy wiele zobowiązań, podstawowe zobowiązania. Szczególnie jako partia polityczna. Uważamy, że musimy mu służyć, dbać o interesy wszystkich grup i obywateli, nie możemy ich dzielić (...) Musimy czynić wszystko, abo określenie "wspólnota" miało jakiś sens. Dla nas słowo "wspólnota" bardzo wiele znaczy. Musimy dbać też o to, co jest emanacją narodu, warunkiem jego istnienia, czyli państwo. Sądzę, że jeżeli spojrzeć na naszą politykę - oczywiście nie jest ona wolna od pewnych ułomności, bo jesteśmy tylko ludźmi - to ona weryfikuje ten sposób myślenia. My to głosimy i robimy – podkreślał Jarosław Kaczyński.
"Czym kieruje się PO?"
W dalszej części przeszedł do tego, czym kieruje się PO. – To nieco bardziej skomplikowane. Nie mówię tu o deklaracjach, ale praktyce politycznej. Oni słowa naród nie lubią. (...) Oni tej integracji najwyraźniej nie chcą. Dla nich najważniejsza jest socjotechnika utrzymania władzy. A ona nie jest skuteczna wtedy, kiedy istnieje wspólnota. Ważni są silni. (...) Ci wewnętrzni i zewnętrzni. Mówią "ulica i zagranica". Traktują władzę jako mechanizm manipulacji, wprowadzania społeczeństwa w błąd, korzystania z przewagi medialnej. A jeśli tak, to musza mieć niechętny stosunek do dwóch rzeczy: prawdy i wspólnoty. Z ich punktu widzenia nie ma sensu by ludzie zbyt dobrze znali rzeczywistość, mechanizmy obiegu dóbr, przejmowania dóbr i własności, by znali przeszłość, źródła teraźniejszości. To po prostu przeszkadza w manipulacji, rządzeniu. Przeszkadza także wspólnota, a wobec tego to wszystko co wspólnocie służy. (...) Niepotrzebny jest IPN, który chcą zlikwidować, bo on ogłasza informacje o przeszłości, niepotrzebne jest CBA bo ono pokazuje pewne mechanizmy obiegu dóbr w Polsce, niepotrzebna jest telewizja publiczna, bo ona pokazuje to, czego oni by widzieć nie chcieli (...). Niepotrzebna jest polityka społeczna, ta którą my prowadzimy, niepotrzebne im wszystko co łączy - polityka regionalna, zrównoważonego rozwoju. Można powiedzieć więcej: niepotrzebne jest zintegrowane państwo – wymieniał prezes PiS. Jak dodał, niepotrzebna jest im także złotówka, bo w interesie różnych grup, w szczególności zewnętrznych, będzie korzystne przyjęcie euro. – Ale czy będzie korzystne dla Polski i Polaków? Czy euro dobrze służy różnym europejskim państwom? Niemcom służy, Holandii służy, może Austrii (...) ale inni np. Francja traci. A jeszcze inni - jak Grecja - popadają w ruinę. Czy polska gospodarka na tym zyska? Bardzo wątpliwe – wskazał.
Kaczyński: To jest nasz święty obowiązek wobec narodu
– Stracimy na tym, będzie kolejny wstrząs. (...) Czy euro jest potrzebne? Czy przyspieszy nasz rozwój? (...) Nie. My powtarzamy to "nie". Mówmy "nie" euro. Mówimy "nie" europejskim cenom. Mówimy "europejskie płace", a nie "europejskie ceny". I mamy tutaj poparcie większości Polaków. Nasze zwycięstwo w tych najbliższych wyborach, parlamentarnych będzie gwarancją, że w tej sprawie postąpimy odpowiedzialnie i zgodnie z naszymi interesami. My będziemy bronili interesów naszych obywateli – zapowiadał Kaczyński.
– Traktat akcesyjny zobowiązuje nas do przyjęcia euro, ale nie wyznacza terminu. Euro kiedyś przyjmiemy, bo takie mamy zobowiązanie. Ale przyjmiemy wtedy, kiedy będzie to w naszym interesie. A będzie to wtedy, kiedy osiągniemy poziom przynajmniej zbliżony do Niemiec: poziom PKB i stopy życiowej. To jest nasz święty obowiązek wobec narodu. I to ta różnica. Kolejna ale zasadniczo pokazująca stosunek do społeczeństwa i narodu – skwitował były premier.