Damian Cygan: Bartłomiej Wróblewski został kandydatem PiS na Rzecznika Praw Obywatelskich. Czym się różni od prof. Piotra Wawrzyka i jakie ma szanse na przejście w Senacie?
Bartosz Brzyski: Na pewno wykształcenie posła Wróblewskiego dużo bardziej pasuje do pełnienia tej funkcji. Natomiast jeśli chodzi o szanse dla tej kandydatury, to warto podkreślić, że pozytywnie wypowiedział się o niej m.in. senator PSL Jan Filip Libicki.
Opozycja, zwłaszcza ta bardziej centrowa, zdaje sobie sprawę, że Zjednoczonej Prawicy nie pozostało już wiele możliwości, żeby wystawiać kolejnych kandydatów. Stąd pojawiły się głosy tych bardziej umiarkowanych konserwatystów w Senacie i być może znajdzie się jeden-dwóch senatorów, którzy uznają, że lepsze jest przejście tego kandydata, niż skazywanie urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich na kogoś tylko pełniącego obowiązki, co wymagałoby decyzji Trybunału Konstytucyjnego i stworzyłoby dziwną konstrukcję, jakiej jeszcze w polskim systemie nie mieliśmy.
Poseł Wróblewski jest kojarzony przede wszystkim z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej. Czy jego wybór na RPO nie będzie impulsem do kolejnych protestów?
Oczywiście, że będzie. Natomiast czymś naturalnym jest, że na takie funkcje wybiera się osoby, które mają jasne opinie na tematy światopoglądowe. Przecież dotychczasowy RPO Adam Bodnar jasno komunikował swoje liberalno-lewicowe podejście do kwestii wartości.
Ale to nie poglądy są głównym problemem kandydatury Wróblewskiego, lecz fakt, że pochodzi ze świata typowo politycznego, a do tej pory starano się, żeby Rzecznik Praw Obywatelskich był kimś spoza bieżącej polityki. Jednocześnie nie należy się dziwić, że skoro u władzy jest rząd prawicowy, to zgłasza taką kandydaturę, do której jest mu bliżej światopoglądowo. Tak samo byłoby, gdyby w Polsce rządziła opcja lewicowo-liberalna.
PiS przełożył prezentację Nowego Ładu, podając jako powód sytuację epidemiczną w kraju. To słuszna decyzja?
Priorytetem jest teraz uspokojenie sytuacji pandemicznej, która rozwija się w negatywnym scenariuszu. Nowy Ład ma być impulsem dającym nam pewną wizję wyjścia z tego kryzysu, zatem prezentowanie go w momencie, w którym pandemii nie opanowano, jest bez sensu. Wiadomo, że złe informacje zawsze przykryją te dobre i z tego powodu przesunięcie prezentacji Nowego Ładu jest rzeczą politycznie logiczną.
Dopóki trzecia fala koronawirusa nie minie i póki nie oswoimy się z wizją kolejnych lockdownów, to prezentowanie takiego programu będzie z perspektywy rządu spaloną szansą. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ze względu na skalę Nowego Ładu, on ma być jednym z głównych paliw odbicia Zjednoczonej Prawicy i zmiany nastrój społecznych. Takiego narzędzia można użyć naprawdę tylko w optymalnym momencie, a więc na pewno nie teraz.
"Magazyn śledczy Anity Gargas" ujawnił nieznane wcześniej nagranie z tajnej narady u premiera Donalda Tuska po katastrofie smoleńskiej. Wyłania się z niego obraz Polski jako państwa z dykty. Jednocześnie PiS rządzi już szósty rok, a niczego nowego w sprawie Smoleńska się nie dowiedzieliśmy. Czy ta władza jest jeszcze w stanie wyjaśnić tę tragedię?
Nie wydaje mi się, żeby sprawa Smoleńska miała posunąć się do przodu. Do końca kadencji parlamentu zostały dwa lata, a rządzące od 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość nie poczyniło w tej sprawie specjalnie żadnych postępów.
Oprócz ewentualnej prawdy o 10 kwietnia, która nie została odkryta, pozostaje jeszcze kwestia nastrojów społecznych. A tu widzimy, że sprawa katastrofy smoleńskiej, która jeszcze przed 2015 rokiem była jednym z głównych tematów debaty publicznej, zeszła absolutnie na dalszy plan i właściwie w tej chwili żadne nowe ustalenia nie zmieniłyby diametralnie nastawienia większości Polaków do tej tragedii. Nawet w ostatnich kampaniach PiS zaczęto bardziej kłaść nacisk na to, jak Polska ma wyglądać w przyszłości, natomiast sprawy z przeszłości, w tym wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej, właściwie przestały być obecne.
Czytaj też:
Melak: Materiał TVP potwierdza haniebne działania rządu Tuska
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.