Projekt zakłada zmiany w kilkunastu obszarach gospodarek państw członkowskich. Już teraz wiadomo jednak, że, jeśli zaproponowane przez Timmermansa zmiany wejdą w życie, najbardziej ucierpią branże lotnicza i samochodowa. Propozycje zakładają bowiem opodatkowanie paliwa lotniczego i doprowadzenie do zakazu sprzedaży samochodów napędzanych benzyną i olejem napędowym w ciągu 20 lat.
– Zamierzamy rozmawiać z wieloma z naszych branż, ale robimy to w dobrej sprawie. Robimy to, aby dać ludzkości szansę w walce – powiedział Frans Timmermans po zaprezentowaniu planu.
Propozycje UE
Proponowane przez Unię zmiany dotyczą m.in.: zaostrzenia limitów emisji CO2 dla samochodów, które w praktyce ma doprowadzić do zakończenia sprzedaży nowych pojazdów benzynowych i z silnikiem diesla do 2035 roku, wprowadzenie podatku od paliwa lotniczego i 10-letnie wakacje podatkowe dla niskoemisyjnych alternatyw, tzw. graniczna taryfa węglowa, która wymagałaby od producentów spoza UE płacenia wyższych opłat za import materiałów takich jak stal i beton, bardziej ambitne cele w zakresie rozwoju energetyki odnawialnej w całym bloku oraz wymóg szybszej renowacji przez państwa członkowskie budynków, które nie są uważane za energooszczędne.
Unia jest świadoma, że propozycje wywołają ostre protesty branż lotniczej i samochodowej oraz rządów państw, których gospodarka opiera się głównie na węglu. Niemniej założenia przedstawionego w środę planu mają być konsekwentnie realizowane. Z tego względu KE przygotowuje się na długie miesiące twardych negocjacji.
Propozycje przedstawione przez Timmermansa muszą być jeszcze zatwierdzone przez 27 państw członkowskich i parlament UE.
Cały plan, określany jako "najbardziej ambitny plan UE w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatycznym" został nazwany pakietem "Fit for 55", ponieważ jego realizacja umożliwiłaby UE osiągnięcie do 2030 r. celu, jakim jest zmniejszenie emisji CO2 o 55 proc. w porównaniu z poziomem z 1990 r.
Czytaj też:
Kopacz: Będzie trzeba zmienić konstytucję, albo wyjść z UECzytaj też:
Dzień przed odejściem. Bodnar skarży Polskę do KE