"O wysokości waloryzacji decydują dwa wskaźniki z poprzedzającego roku: inflacja w gospodarstwach emeryckich (czyli podwyżki cen towarów, które kupują emeryci) i nie mniej niż 20 proc. realnego wzrostu płac (czyli podwyżek, które dostają pracownicy). Jak ustaliliśmy, PiS niedługo ogłosi, że w przyszłym roku waloryzacja będzie wyższa, bo zamiast podwyżki o 20 proc. realnego wzrostu płac wskaźnik ten wyniesie tym razem aż 50 proc." – czytamy.
Portal przypomina, że taki postulat od kilku lat zgłaszały związki zawodowe, jednak za każdym razem rząd wskazywał, że nie ma pieniędzy na realizację pomysłu.
Jaki koszt dla budżetu?
– Proponowane rozwiązanie jest trudne do oceny, gdyż nie znamy jeszcze realnego wzrostu wynagrodzeń. W 2022 r. mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy inflacja "pożarła" cały wzrost wynagrodzeń, więc wskaźnik ten nie był brany pod uwagę do ustalania wysokości waloryzacji. Należy jednak przyjąć, że jeśli realny wzrost wynagrodzeń wyniesie w tym roku 2 proc., to koszt waloryzacji w wyniku propozycji PiS zwiększy się w 2024 r. o blisko 1 mld zł – mówi dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego. Wylicza on, że ktoś, kto pobiera 3,5 tys. zł emerytury brutto, może po wprowadzeniu propozycji PiS liczyć na zwiększenie emerytury o kilkadziesiąt złotych.
Przypomnijmy, że tym roku w marcu w wyniku waloryzacji emerytury podwyższono o 14,8 proc. Niedawno też rząd przyjął projekt ustawy zakładający, że czternasta emerytura będzie świadczeniem corocznym. Ustawa taka już obowiązuje w odniesieniu do "trzynastki".
Czytaj też:
Witek: Jest pewność, że opozycja zlikwiduje programy społeczneCzytaj też:
Grabowski w TVN24: To nie są wybory o stabilność finansów, ale o demokrację