Centrala NFZ poinformowała, ile jeszcze musi zapłacić za leczenie w zeszłym roku. Tylko za tzw. świadczenia nielimitowane szpitalom i poradniom należy się 1,6 mld zł.
NFZ winny jest także szpitalom pieniądze za leki stosowane w programach lekowych i chemioterapii. To łącznie 761 mln zł. W dodatku szpitale oczekują zapłaty za świadczenia objęte limitami – chodzi o 3,8 mld zł. Całość zobowiązań NFZ wobec szpitali to więc 6 mld 161 mln zł.
Aż 66 proc. Polaków negatywnie ocenia służbę zdrowia po roku rządów koalicji. Według ekspertów będzie tylko gorzej.
Katastrofa polskiej służby zdrowia
Wojciech Wiśniewski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich do spraw ochrony zdrowia alarmuje, że już wkrótce w NFZ zabraknie ogromnych pieniędzy, co negatywnie przeniesie się na dostępność usług zdrowotnych dla Polaków. Jego zdanie, Fundusz "trwale stracił możliwość regulowania wielu swoich zobowiązań".
– W ciągu ostatnich dwóch lat liczba pacjentów oczekujących na wizytę do specjalisty zwiększyła się o 70 proc. W ostatnim publicznie dostępnym sprawozdaniu NFZ widać, że w ciągu roku liczba pacjentów czekających w trybie pilnym do kardiologa wzrosła o 10 proc., a mediana czasu oczekiwania — o 60 proc. To pośredni dowód na to, że niektóre ośrodki przestały przyjmować pacjentów – powiedział w rozmowie z Onetem
Wiśniewski wskazuje, że źródłem problemów była nieodpowiedzialna polityka prowadzona przez poprzedni i kontynuowana przez obecny rząd. Po pandemii COVID-19 budżet NFZ miał nadwyżkę, którą jednak szybko zmarnowano. Przyczyniła się do tego uchwalona w 2022 roku o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, którą ekspert określa jako "skok na kasę".
– Wiele zadań, które do tej pory były rekompensowane z budżetu państwa, zostały przeniesione do NFZ (...) W 2023 r. zaczęto płacić za wszystko. Nie jestem politykiem, ale widzę tu pewien związek z ówczesną kampanią wyborczą. NFZ płacił szpitalom w 100 proc. za wszystkie świadczenia powyżej kontraktów. Zaczęliśmy żyć totalnie ponad stan – tłumaczył.
Ekspert wskazywał, że dużym obciążeniem dla szpitali stały się bardzo szybko rosnące wynagrodzenia dla personelu. Kolejnym negatywnym zjawiskiem była rosnąca liczba świadczeń, które jednak kierowane były nie do nowych, ale "starych" pacjentów.
– Obciążyliśmy NFZ zadaniami z budżetu państwa, dołożyliśmy ustawę podwyżkową, a jeszcze dwoje ministrów zdrowia z dwóch różnych obozów politycznych [Adam Niedzielski i Izabela Leszczyna – przyp. red.] dodało wzrost wynagrodzeń kontraktowych tym osobom, które i tak zarabiały już dużo – powiedział Wiśniewski.
Rozmówca Onetu negatywnie ocenił również pomysł obniżenia składki zdrowotnej przedsiębiorcom. Wskazał, że np. w Czechach wymiar składki wynosi 13,5 proc. Zaproponował również walkę z szarą strefą usług lekarskich oraz ograniczenie kosztów.
Czytaj też:
"To naprawdę zadziała”. Leszczyna przedstawiła plan skrócenia kolejek do lekarzyCzytaj też:
Po wyborach runie system zdrowia? "Czeka nas katastrofa"