– Zaproponowałem szefowi rosyjskiego MSZ Siergiejowi Ławrowowi, by wrak tupolewa wrócił do Polski, ale pozostał pod specjalną obserwacją Rady Europy, a Rosja miałaby do niego dostęp, gdy wymaga tego śledztwo – poinformował w wywiadzie z "Wprost" minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.
W rozmowie rozważano, czy sprawa tupolewa jest "symboliczną porażką rządów PiS".
– Kwestia zwrotu wraku ma znaczenie nie tylko symboliczne. Rosja nie zgadza się na wydanie wraku, zanim strona polska nie zakończy śledztwa – podkreślił szef MSZ. Dodał, że Moskwa "obawia się rzekomych manipulacji materiałem dowodowym przez stronę polską".
– Proponujemy więc, by wrak wrócił do Polski, ale pozostał pod specjalną obserwacją Rady Europy, która byłaby gwarantem jego nienaruszalności. Zobowiązalibyśmy się także umożliwiać Rosjanom dostęp do wraku, gdyby wymagało tego rosyjskie śledztwo – wyjaśniał Czaputowicz.
Szef dyplomacji zaznaczył również, że Polska prowadzi śledztwo i pozostaje w kontakcie ze stroną rosyjską. – Występujemy o kolejne dokumenty dowodowe. W ostatnim roku nasi prokuratorzy mieli dostęp do wraku i możliwość jego wielodniowych badań. Także społeczność międzynarodowa jest po naszej stronie, mamy w tej sprawie rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Podczas mojej ostatniej rozmowy z ministrem Siergiejem Ławrowem w Helsinkach wyszliśmy też z propozycją odpowiadającą na niektóre postulaty strony rosyjskiej – tłumaczył.
Czytaj też:
Kandydat PSL do Sejmu: Czeczeńska mafia chciała mnie zabić