Lech Kołakowski to jeden z zawieszonych posłów PiS, który wbrew poleceniu partii nie poparł tzw. "piątki dla zwierząt". O odejściu grupy posłów, którzy nie zgadzali się z propozycjami zawartymi w "piątce" spekulowano od dawna. Teraz pierwszy z nich otwarcie zadeklarował swoje odejście.
– Dziś odchodzę z PiS – powiedział Kołakowski. Poseł poinformował także, że z zamiarem odejścia nosi się także grupa innych posłów Prawa i Sprawiedliwości. – Tak, jest to grupa kilku osób. Rozmawiamy w tej chwili o nazwie koła. Decyzje są już podjęte – stwierdził. – To jest kilka osób, ale być może to będzie liczba sięgająca klubu parlamentarnego – dodał.
– Kluczową przyczyną mojego odejścia z PiS jest ustawa tzw. Piątki dla zwierząt. Nie godzę się z jej zapisami. To jest bubel prawny – tłumaczył powody swojego odejścia Kołakowski. – Wiele złego działo się w strukturach PiS, walk partyjnych w województwie podlaskim – dodał.
Polityk stwierdził również, że jeśli dojdzie do rejestracji koła stworzonego z posłów, którzy opuścili Prawo i Sprawiedliwość, rządząca Zjednoczona Prawica straci większość.
Poseł przyznał także, że o swoim odejściu nie rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim, choć czynił starania o takie spotkanie.
– Do takiej rozmowy nie doszło. (…) Zabiegałem o takie spotkanie od końca maja. Otoczenie prezesa blokowało moją osobę w nawiązaniu kontaktu – powiedział.
Czytaj też:
PiS szuka wyjściaCzytaj też:
Sprzeciw Polski w UE. Ile to może nas kosztować?