"To nie mobbing, bo trwał za krótko". Senat odpowiada na zarzuty

"To nie mobbing, bo trwał za krótko". Senat odpowiada na zarzuty

Dodano: 
Od lewej: Marszałek Senatu Tomasz Grodzki i wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu Anna Godzwon
Od lewej: Marszałek Senatu Tomasz Grodzki i wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu Anna Godzwon Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Szef Kancelarii Senatu ogłosił dyrektorom, że komisja ds. przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji zakończyła pracę. O szczegółach informuje Interia.

"Gremium dopatrzyło się nieprawidłowości w działaniach wicedyrektor Centrum Informacyjnego Senatu Anny Godzwon. Członkowie komisji uznali jednak, że o mobbingu nie może być mowy, bo naganne zachowania miały trwać za krótko" – opisuje portal.

Werdykt został ogłoszony podczas wtorkowego spotkania. Koniec prac senackiej komisji ogłosił szef Kancelarii Senatu Adam Niemczewski. Co ciekawe, jeden z członków komisji ogłosił zdanie odrębne.

Braki w dokumentacji

"Komisja jest organem doradczym, ale jej opinia ma być podstawą do wydania decyzji przez kierownictwo Senatu. Zgodnie z wewnętrzną polityką antymobbingową w izbie wyższej, członek senackiej komisji mobbingowej, który nie zgadza się ze swoimi kolegami, może zgłosić swój sprzeciw, jednak musi to zrobić wraz z pisemnym uzasadnieniem. To ląduje z kolei w załączniku do protokołu z posiedzenia Komisji, a następnie w podsumowaniu prac jako załącznik. Jak ustaliliśmy, w sprawozdaniu z prac komisji nie ma takiego dokumentu. Nasze informacje potwierdza adwokat pokrzywdzonego" – podaje Interia.

– W poniedziałek przewodniczący komisji przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji poinformował mnie, że komisja przyjęła sprawozdanie i przesłał mi protokół z ostatnich dwóch posiedzeń Komisji – mówi mec. Michał Rosa reprezentujący pracownika Kancelarii Senatu, który skarży się na mobbing. – Wskazał w swojej wiadomości też o zdaniu odrębnym jednego z członków komisji i o tym, że czeka na jego sporządzenie. W protokole załączonym do sprawozdania, który otrzymaliśmy, nie ma jednak o tym mowy – dodaje.

Według prawnika dokumenty są "wybrakowane": – Mówiąc wprost: mamy zdanie odrębne jednego z członków komisji, które nie jest publikowane w sprawozdaniu z prac. A później ktoś ogłasza ich zakończenie. Oceniam to działanie, jako niezgodne z polityką przeciwdziałania mobbingowi w Kancelarii Senatu przyjętą przez szefa Kancelarii Senatu. Z całą pewnością taka sytuacja jest niepokojąca i może godzić w ogólnopojęty interes mojego klienta.

Adam Niemczewski pytany przez dziennikarza, dlaczego ogłosił koniec prac komisji, skoro dokumentacja jest niepełna, odpowiada: "Pańskie twierdzenie mija się z prawdą. Proszę kontaktować się z CIS".

Poważne uchybienia?

"Ze sprawozdania senackiej komisji antymobbingowej wynika, że przesłuchano osiemnastu świadków. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, ich zeznania zamieszczone w protokołach są niekompletne. Przykładowo: jeden ze świadków użył słowa "mobbing", ale nie zostało ono uwzględnione w protokole. To samo dotyczy nie tylko poszczególnych wyrażeń językowych, ale obszernych wątków. W dokumentach brakuje całych zdań, niemniej trudno sprawdzić rozbieżności, bo kierownictwo Kancelarii Senatu nie zgodziło się na nagrywanie posiedzeń komisji" – informuje Interia.

Z nieoficjalnych informacji serwisu wynika, że sytuacji w Senacie ma się przyjrzeć Państwowa Inspekcja Pracy. Poszkodowany pracownik chce się zwrócić do sądu.

Czytaj też:
Terlecki: Mimo przejściowych kłopotów i zmartwień patrzmy z nadzieją na przyszłość

Źródło: Interia.pl
Czytaj także