Barwne porównania w polityce zwykle służą nie przybliżeniu prawdy, lecz wygodnemu ustawieniu sobie chłopca do bicia. Tak jest z porównaniem PiS do rządów sanacyjnych II RP.
Nie doszła do władzy w wyniku zamachu stanu, nie wsadza do więzień politycznych przeciwników, nie stosuje cenzury, nie wpisuje do konstytucji prymatu państwa nad narodem (przeciwnie – podkreśla rolę woli narodu w stanowieniu prawa i procesie naprawy kraju). Nie da się jej nazwać reżimem autorytarnym, nawet jeśli miałby to być „łagodny autorytaryzm”. Nie jest quasi-soldateską, która próbuje symbiozy aparatu armijnego z urzędniczym. Jeśli chodzi o zarzuty niszczenia demokracji, to jej podwójna wygrana w roku 2015 jest dowodem na to, że demokracja w Polsce jeszcze istnieje, a nie że została zawieszona. Cóż więc z tej Zjednoczonej Prawicy za sanacja?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.