Mateusz Morawiecki zapewniał publicznie, że "wszystkie wskaźniki, cele i kamienie milowe, zostały przyjęte 30 kwietnia 2021 r. przez całą Radę Ministrów. Przekonywał też, że "wszyscy, którzy wtedy zapoznali się z dokumentem, doskonale wiedzą, co w nim jest".
Według Onetu, wersji przedstawionej przez premiera przeczą wewnętrzne dokumenty rządowe, do których dotarł portal. Wynika z nich, że ministerstwa miały w ubiegłym roku zaledwie dwie godziny na wniesienie w trybie obiegowym uwag do projektu uchwały w sprawie liczącego kilkaset stron Krajowego Planu Odbudowy (KPO), w ramach którego do Polski mają popłynąć miliardy euro z UE.
W ocenie resortów, przyjęty w kwietniu 2021 r. dokument znacząco różnić się ma jednak od tego ogłoszonego przed miesiącem, który – jak wynika z wewnętrznych analiz zamówionych przez niektóre ministerstwa – nie zawierał najbardziej kontrowersyjnych zobowiązań rządu wobec Komisji Europejskiej.
Kamienie milowe, czyli czego KE wymaga od Polski?
Jak podsumowało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, w ramach KPO rząd Morawieckiego zobowiązał się do wprowadzenia łącznie 48 reform, z którymi powiązanych zostało 115 kamieni milowych. W sumie jest to około 300 różnego rodzaju wymagań.
Wśród nich znalazły się zapisy m.in. o wprowadzeniu pełnego oskładkowania umów, podniesienie wieku emerytalnego, zmiana regulaminu Sejmu czy wprowadzenie podatku od emisji pojazdów spalinowych.
Z ustaleń Onetu wynika, że o budzących kontrowersje kamieniach milowych nie wiedziało także kierownictwo PiS, które miało się o nich dowiedzieć dopiero z mediów. "Na zamkniętych partyjnych spotkaniach padają pod adresem Morawieckiego i jego ministrów oskarżenia o zdradę Polski i partii oraz wezwania do dymisji" – czytamy.
Czytaj też:
Von der Leyen o Polsce: Najpierw kamienie milowe, potem wypłata środkówCzytaj też:
KPO rusza bez pieniędzy z Unii. "Rząd nie chce czekać"Czytaj też:
Von der Leyen stawia Polsce warunki. Ostra reakcja prof. Legutki