Były dowódca GROM-u gen. Roman Polko komentował przebieg konfliktu na Ukrainie oraz efekty decyzji Władimira Putina o mobilizacji.
Jak podkreślał wojskowy, możliwe, że kiedy zmobilizowani młodzi Rosjanie "z Petersburga i Moskwy dotrą na front, a nie tylko mniejszości narodowe, to w końcu zrozumieją, że gwałty i mordy nie zbudują nic dobrego".
"Nawet w głębokiej komunie głosowania były bardziej demokratyczne"
Generał Polko skomentował też zorganizowane w ostatnich dniach przez Rosję referenda na okupowanych terytoriach ukraińskich.
– Ukraińska ofensywa pokazuje, że nawet ten obszar zajmowany i kontrolowany przez Rosjan bardzo się zawęża. Nawet w głębokiej komunie głosowania były bardziej demokratyczne w porównaniu z tym spektaklem, jaki tam urządzono, gdzie nadal giną ludzie – mówił wojskowy.
– Zachód nad tym referendum już przeszedł do porządku dziennego, nie uznając go. Głosy o uzbrajaniu Ukrainy w broń, którą nie będą mogli uderzyć na Krym, już się nie pojawiają. Myślenie, że Zachód w jakimś stopniu dawał się zastraszyć jest nieaktualne – dodał były dowódca GROM-u.
Rosyjskie "referenda"
Na zdobytych przez rosyjskie wojska obwodach: donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim, Rosjanie zorganizowali w dniach 23-27 września "referenda" przyłączeniowe.
Wcześniej prezydent Rosji podpisał dekrety, w których uznał niepodległość obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Ustami rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, Moskwa ostrzega natomiast, że po dokonaniu oficjalnej aneksji okupowanych terenów, Rosja będzie ich bronić jako własnego terytorium. Jak podkreślił w rozmowie z agencją TASS Pieskow, oznacza to, że atak na te tereny oznaczać będą ataki na Rosję.
Czytaj też:
Rosyjskie media: We Lwowie ma się odbyć referendum ws. przyłączenia do PolskiCzytaj też:
Zastępca Dumy Państwowej: Potwierdzam śmierć trzech zmobilizowanych mężczyzn