• Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Poselskie loty

Dodano: 
Dreamliner LOT-u
Dreamliner LOT-u Źródło:Forum / Andrzej Bogacz
Ponad 11 mln zł kosztowały już w tej kadencji poselskie samolotowe podróże po Polsce – ustalił tygodnik "Do Rzeczy". Rekordzistą jest poseł Jacek Protasiewicz.

Koło Poselskie Unii Europejskich Demokratów liczy zaledwie czterech członków, ale za ich przeloty po Polsce podatnicy zapłacili łącznie ok. 243 tys. zł, czyli prawie dwukrotnie więcej niż za przeloty wszystkich 15 posłów klubu PSL (140 tys. zł). Szef koła UED Jacek Protasiewicz jest absolutnym rekordzistą wśród wszystkich posłów – zarówno pod względem częstotliwości korzystania z powietrznej taksówki (260 razy w ciągu 1,5 roku), jak i kosztów (prawie 149 tys. zł). Poseł Protasiewicz odmówił rozmowy z „Do Rzeczy” na ten temat.

Tuż za nim plasuje się znany lekkoatleta z Poznania – poseł Szymon Ziółkowski (PO), który od wyborów do czerwca tego roku z przelotów po Polsce samolotem skorzystał 255 razy. Kosztowało to ok. 146 tys. zł. – Latam tylko w obowiązkach parlamentarnych i praktycznie wyłącznie na trasie Poznań–Warszawa. Niestety, przejazd pociągiem z Poznania do stolicy tak się wydłużył, że samolot to najrozsądniejsze rozwiązanie – mówi Ziółkowski.

Rok temu poseł Borys Budka (PO) był czwarty, teraz w tym rankingu awansował na trzecią pozycję. Odbył 236 przelotów samolotem, które kosztowały 135 tys. zł. Budka to jeden z najaktywniejszych polityków opozycji. Gdy pytaliśmy go o podróże, był właśnie w Kostrzynie na Przystanku Woodstock. 

 – Ale przyjechałem samochodem – śmieje się były minister sprawiedliwości. I dodaje, że autem, które kupił w ubiegłym roku, przejechał już 70 tys. km. – Tam, gdzie trzeba dotrzeć szybko, na spotkania z wyborcami, na konferencje, latam samolotem. Jestem aktywnym posłem, odwiedziłem praktycznie każde województwo w Polsce – mówi „Do „Do Rzeczy” poseł Budka. 

Tuż za nim w liczbie „przelotów” lokuje się wiceminister MON Michał Dworczyk (PiS) uchodzący za jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości, który najczęściej pracuje w terenie z wyborcami. Z samolotu korzystał 231 razy, za przeloty zapłaciliśmy 132 tys. zł. – Mieszkam w Warszawie, a mój okręg wyborczy to Wałbrzych. Lecę do Wrocławia, stamtąd samochodem czy pociągiem w teren. Staram się regularnie i często spotykać z wyborcami, choć teraz jest to z racji obowiązków ministerialnych trudniejsze – mówi Dworczyk. 

Kto jeszcze dużo lata? Poseł Ireneusz Raś z PO (203 przeloty, 116 tys. zł) i jego klubowy kolega Grzegorz Furgo (210 przelotów, 120 tys. zł), a także posłowie PiS: Wiesław Jańczyk (201 przelotów, 115 tys. zł) i – z podobną liczbą przelotów i kosztów – poseł Mariusz Orion Jędrysek. Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej z lotów po Polsce korzystał 199 razy (114 tys. zł), a poseł Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej 193 razy (110 tys. zł).

Artykuł został opublikowany w 32/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także