Kłamstwo na półkach
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Kłamstwo na półkach

Dodano: 
zakaz handlu
zakaz handlu 
Zachodnie koncerny sprzedają nam gorsze produkty w tych samych opakowaniach co na własnych rynkach. Węgrzy, Słowacy, Czesi i Chorwaci powiedzieli: „Dość!”. Polskie służby nawet nie chcą zbadać problemu.

Chemia z Niemiec. Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach sprzedawanie Polakom produktów przywożonych z niemieckich sklepów nie powinno mieć ekonomicznego sensu. Takie sklepiki jednak nie znikają, a część rodaków wciąż woli wyprać brudne ubranie w zachodnim proszku i umyć naczynia w płynie przywiezionym z supermarketu zza Odry. Z raportu firmy PMR Consulting & Research wynika, że w ubiegłym roku co piąty Polak kupował produkty chemiczne z Niemiec. Co 10. zaopatruje się w nie regularnie.

Lepiej, czyli gorzej

To nie tylko intuicja i dawne przyzwyczajenie, że „zachodnie” jest lepsze. Od ponad dekady wiadomo, że na nasz rynek trafiają gorsze produkty. Dowiodły tego m.in. testy fundacji Warentest, jednej z największych organizacji konsumenckich na świecie. Wynikało z nich np., że ten sam proszek sprzedawany w Polsce, i to po wyższej cenie, był gorszy niż oferowany taniej w niemieckiej sieci dyskontów Aldi. Co więcej, przedstawiciele koncernów przyznali wówczas wprost, że tak właśnie jest, bo do polskich proszków trafia mniej środków piorących. – W Europie Zachodniej norma proszku na jedno pranie wynosi 109 g. W Polsce ustalono ją na kilkadziesiąt gramów więcej, dlatego u nas proszki są mniej skoncentrowane. Jeśli więc użyjemy do prania takiej samej ilości proszku zachodniego i polskiego, to jakość tego pierwszego będzie lepsza – tłumaczyła w 2005 r. „Gazecie Wyborczej” Dorota Strosznajder z koncernu Henkel.

Całość dostępna jest w 43/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także