Zaskakujące doniesienia. Chodzi o przyspieszone wybory

Zaskakujące doniesienia. Chodzi o przyspieszone wybory

Dodano: 
Kierownictwo PiS podczas konwencji w Katowicach
Kierownictwo PiS podczas konwencji w Katowicach Źródło:PAP / Mateusz Marek
Prawo i Sprawiedliwość ma się szykować do przyspieszonych wyborów parlamentarnych.

Kwestia przyspieszonych wyborów miała być omawiana podczas kilkugodzinnej narady kierownictwa partii, która odbyła się we wtorek w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej. "Partia zakłada kilka scenariuszy. Jednym z nich są przyspieszony wybory. Temat ten pojawił się podczas ostatnich rozmów w siedzibie partii przy ulicy Nowogrodzkiej" – podaje RMF FM.

Według rozgłośnia władze PiS zakładają, że do przyspieszonych wyborów może dojść w wyniku przeciągania prac budżetowych. Chodzi o budżet na 2024 roku, który na razie nie został uchwalony. Będzie musiał to zrobić nowy parlament. "Projekt musi wpłynąć do prezydenta do 29 stycznia. Nowa władza chciałaby go zapewne znowelizować, ale jeśli gabinet uformuje się w grudniu, to czasu pozostanie niewiele i jest szansa, że termin nie zostanie dotrzymany" – czytamy.

Dodatkowo partia Kaczyńskiego przewiduje, że nowa koalicja może się skłócić i w ten sposób upadnie sejmowa większość. Stąd PiS chętnie wytyka różnice programowe między formacjami opozycyjnymi. RMF FM zauważa, że scenariusz przyspieszonych wyborów widać w ostatnich działaniach rządu. We wtorek ogłoszono inwestora dla Centralnego Portu Komunikacyjnego, a rząd przyjął projekt przedłużenia wakacji kredytowych.

PiS nie daje za wygraną. Oferta dla PSL ważna całą kadencję

Jak podaje jeden z portali, "PiS rozpisuje scenariusz na przejęcie władzy lub – jeśli się to nie uda teraz – odbicie jej nawet za kilka miesięcy". "PiS rozpisuje scenariusz na przejęcie władzy lub – jeśli się to nie uda teraz – odbicie jej nawet za kilka miesięcy. Jego celem jest PSL mający 31 posłów w nowym Sejmie oraz kilka mandatów z Centrum dla Polski, którym kierują Ireneusz Raś i Kazimierz Michał Ujazdowski" – opisuje portal rp.pl. – Pewne przebłyski się pojawiły dla dalszych rozmów. Są tarcia między partiami o władzę, Donald Tusk, co już widzimy, "chce wziąć wszystko", a koalicjantom zostawić mniej znaczące stanowiska. Jeśli poczują się ograni, my to wykorzystamy – mówi bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Jak dodaje, "możemy dać PSL-owi premiera lub marszałka Sejmu. Realnie dużo więcej niż daje im Platforma".

Czytaj też:
Poseł PSL: Otrzymałam telefon z PiS, ale z miejsca rozmowę ucięłam
Czytaj też:
Horała: Presja byłaby nieprawdopodobna. Trzeba próbować się przeciwstawić

Źródło: RMF 24 / rp.pl
Czytaj także