"Ukryty cel" Hołowni. To dlatego nagle zmienił zdanie

"Ukryty cel" Hołowni. To dlatego nagle zmienił zdanie

Dodano: 
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Szymon Hołownia odkładając prace nad projektami dot. aborcji miał ukryty cel. Według doniesień mediów, marszałek Sejmu chciał w ten sposób wymusić jasną deklarację na koalicjantach.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia we wtorek niespodziewanie decyzję o odłożeniu debaty na temat aborcji na okres po pierwszej turze wyborów samorządowych. Projektami zakładającymi liberalizację przepisów antyaborcyjnych posłowie mieli zająć się na najbliższym posiedzeniu. Ostatecznie, według zapowiedzi Hołowni, nastąpi to 11 kwietnia. Decyzja w tej sprawie wywołała ostrą krytykę pod adresem marszałka ze strony koalicjantów. Szczególnie mocne komentarze popłynęły z szeregów Lewicy.

Nagły zwrot ws. aborcji. Hołownia chciał wymusić deklarację na Lewicy

Tymczasem, jak twierdzi Onet, u decyzji Hołowni legł "ukryty cel". Jak czytamy, chciał wymusić na Lewicy jasną deklarację, że nie wyrzuci do kosza projektu Trzeciej Drogi, który przywraca tzw. kompromis aborcyjny.

Z informacji portalu wynika, że do marszałka Sejmu zaczęły docierać deklaracje od parlamentarzystów Lewicy, że w razie odrzucenia w pierwszym czytaniu projektów legalizujących przerywanie ciąży do 12. tygodnia, zagłosują za odrzuceniem projektu Trzeciej Drogi. Chodzi m.in. od Krzysztofa Śmiszka, który jasno zadeklarował, że powrotu do kompromisu aborcyjnego nie ma.

"Hołownia naciskany od kilku tygodni przez Lewicę, nie chciał ulec jej szantażowi: jeśli Sejm głosami konserwatywnej części koalicji wyrzuci najbardziej liberalne projekty do kosza, to Lewica doprowadzi do odrzucenia bardziej umiarkowanego projektu Trzeciej Drogi" – wskazuje Onet.

Według zarówno Hołowni, jak i Władysława Kosiniaka-Kamysza, jedynie ich projekt ma szansę uzyskać "zielone światło" od prezydenta Andrzeja Dudy.

Uniknąć katastrofy przed wyborami

Marszałek Sejmu chciał więc nie tylko uciec przed pułapką zastawioną na niego na Lewicę, ale również obawiał się sytuacji, w której wszystkie projekty dot. aborcji przepadną, z uwagi na fakt, że konserwatywni posłowie koalicji odrzucają propozycję swobodnej aborcji do 12 tygodnia ciąży, zaś liberalni sprzeciwiają się powrotowi do kompromisu.

Portal nie wyklucza, że gdyby rzeczywiście doszło do takiej sytuacji mogłoby to doprowadzić do kryzysu w koalicji, co byłoby szczególnie niekorzystne w okresie kampanii wyborczej.

Współpracownicy Hołowni uważają, że ten już osiągnął w tym zakresie sukces. Marszałek uzyskał bowiem deklaracje od Lewicy – złożoną przez Annę Marie Żukowska, że jej ugrupowanie zagłosuje za skierowaniem każdego ze zgłoszonych projektów do dalszych prac.

Tusk. Cichy sojusznik Hołowni

W sprawie pojawia się jeszcze jeden ciekawy wątek. Okazuje się, że zwolennikiem opóźniania prac nad projektami dot. aborcji jest nie kto inny jak Donald Tusk. Hołownia miał tu dostać od premiera jasną deklarację.

Z tego właśnie względu, podaje Onet, podczas burzliwych środowych obrad Sejmu, ataki na marszałka płynęły głównie z ław Lewicy.

Czytaj też:
Kulisy prezydium Sejmu. Bosak ujawnił, co powiedział Hołownia
Czytaj też:
Koalicjanci są wściekli na Hołownię. "To granie w jednym obozie z PiS-em"
Czytaj też:
Hołownia podpadł celebrytom. "Jestem wściekła"

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Onet.pl
Czytaj także