Błaszczak apeluje do rządu ws. nielegalnych migrantów w Polsce. "Czy ktoś jeszcze nad tym panuje?"

Błaszczak apeluje do rządu ws. nielegalnych migrantów w Polsce. "Czy ktoś jeszcze nad tym panuje?"

Dodano: 
Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS
Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS Źródło:PAP / Marcin Obara
Rząd musi obudzić się z letargu zanim będzie za późno. Walka z nielegalną migracją wymaga zdecydowanych działań, a nie pustych deklaracji – oświadczył Mariusz Błaszczak z PiS, były szef MON.

"Bardzo niepokojące doniesienia z Białowieży. Mieszkańcy alarmują o gromadzeniu się nielegalnych migrantów, głównie młodych mężczyzn, którzy korzystają z pomocy jednej z organizacji od lat utrudniającej służbę żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej. Z kolei na zachodzie Polski pojawia się coraz więcej doniesień o wypychaniu na naszą stronę granicy migrantów, którzy znaleźli się w Niemczech" – napisał Błaszczak w sobotę na platformie X.

"Czy ktoś jeszcze nad tym panuje? Rząd musi obudzić się z letargu zanim będzie za późno. Walka z nielegalną migracją wymaga zdecydowanych działań, a nie pustych deklaracji. Do roboty!" – zaapelował do koalicji rządzącej były minister obrony narodowej.

twitter

Migranci przesiadują na przystanku koło Białowieży. "Ludzie boją się wyjść na ulice"

Wcześniej profil Służby w akcji, który nagłaśnia sprawy istotne dla bezpieczeństwa, opublikował na platformie X wpis o obecności nielegalnych migrantów we wsi Czerlonka niedaleko Białowieży na Podlasiu.

"Praktycznie codziennie, przez większość dnia na przystanku przesiadują imigranci, którym udało się nielegalnie przedostać przez granicę. Ludzie boją się wyjść wieczorami na ulice, a przez to, że przystanek jest ciągle okupowany, dzieci boją się tam stanąć, by zabrał ich autobus szkolny" – czytamy.

Według relacji przedstawicieli władz Białowieży, to efekt działania takich organizacji jak m.in. Podlaskie OPH (Ochotnicze Pogotowie Humanitarne). "Mają oni swój «alarmowy» numer WhatsApp rozsyłać na grupach imigranckich, sam numer przekazują też innym imigrantom, ci imigranci, którym pomogli" – twierdzą autorzy wpisu.

"Na WhatsApp następnie ustawiana jest mapka z pinezką wskazującą na ten przystanek (około 5 km od granicy). Zrobiono sobie więc tam nijako punkt zbiorczy. To tam imigranci wypełniają dokumenty o pełnomocnictwo i wniosek o azyl w Polsce, następnie czekają godzinami na Straż Graniczną, z której zrobili sobie wręcz taksówkę do ośrodka" – czytamy dalej.

Niemcy podrzucili Polsce migrantów?

W piątek radiowóz niemieckiej policji miał przekroczyć przejście graniczne w Osinowie Dolnym i już po polskiej stronie zostawić rodzinę imigrantów z Bliskiego Wschodu.

Z relacji czytelnika serwisu Dziennik.pl wynika, że z zaparkowanego na parkingu policyjnego wozu wysiadły dwie dorosłe osoby i troje dzieci.Jak czytamy, "radiowóz odjechał a pozostawione osoby zaczepiały przechodniów i udały się w kierunku jednego z dużych dyskontów".

Na miejscu wkrótce pojawiła się policja. O sprawie poinformowano też funkcjonariuszy Straży Granicznej. Lokalne media bezskutecznie próbują ustalić, czy przyjazd niemieckiej policji był ustalony ze stroną polską, czy mieliśmy do czynienia z incydentem.

Czytaj też:
"Czyli zaczęło się. Następny krok to koczowiska w miastach". Bosak o doniesieniach z okolic Białowieży
Czytaj też:
"Popatrzcie, co Tusk robi z Polską. Naprawdę tego chcieliście?". Kowalski publikuje zdjęcie

Opracował: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także