Aż 66 proc. Polaków negatywnie ocenia służbę zdrowia po roku rządów koalicji. Oceny mogą się jednak pogorszyć, bo w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia brakuje pieniędzy. Minister zdrowia Izabela Leszczyna próbuje uspokajać dyrektorów szpitali i pacjentów, ale niepokój rośnie.
Centrala NFZ poinformowała, ile jeszcze musi zapłacić za leczenie w zeszłym roku. Tylko za tzw. świadczenia nielimitowane szpitalom i poradniom należy się 1,6 mld zł. "NFZ płaci za nie co miesiąc kwotę zapisaną w kontrakcie, a raz na kwartał rozlicza leczenie chorych przyjętych ponad kontrakt. I tak zazwyczaj w maju wypłacał należność za świadczenia nielimitowane z pierwszego kwartału, w sierpniu – z drugiego kwartału, itd. W zeszłym roku wypłata za I kwartał była jednak dopiero w czerwcu i lipcu, zależnie od oddziału wojewódzkiego NFZ. Latem dyrektorzy szpitali usłyszeli wprost, że w NFZ brakuje pieniędzy. Miał to być sygnał, żeby ograniczać przyjęcia" – opisuje "Gazeta Wyborcza".
NFZ winny jest także szpitalom pieniądze za leki stosowane w programach lekowych i chemioterapii. To łącznie 761 mln zł. W dodatku szpitale oczekują zapłaty za świadczenia objęte limitami – chodzi o 3,8 mld zł. Całość zobowiązań NFZ wobec szpitali to więc 6 mld 161 mln zł.
– Tych 6 mld zł nie ma w całości na pewno. NFZ jeszcze chyba nigdy nie był w tak kryzysowej sytuacji. Gdyby szpitale nie dostały latem jasnego sygnału, że fundusz popada w tarapaty, skala nadwykonań na pewno byłaby jeszcze większa. Według mnie można było jednak zrobić więcej, by zapanować nad systemem. Niestety, poza komunikatem o kończących się pieniądzach nie zrobiono niczego więcej i dzisiejszy kryzys finansów NFZ jest efektem tego zaniechania – mówi "Wyborczej" były szef jednego z oddziałów wojewódzkich funduszu.
"Wyborcza" ujawnia, że najgorsza sytuacja jest na Mazowszu i na Śląsku, czyli w dwóch największych pod względem liczby ubezpieczonych oddziałach NFZ. Na Mazowszu, które zamieszkuje 5,5 mln mieszkańców, brakuje na pokrycie wszystkich należności za leczenie 934 mln zł. W województwie śląskim, które liczy 4,3 mln mieszkańców, dziura jest jeszcze większa i wynosi ponad 1 mld zł. W sytuacji, kiedy w NFZ i MZ padają sprzeczne zapowiedzi, wśród dyrektorów szpitali narasta niepokój.
O trudnej sytuacji w służbie zdrowia pisał niedawno na łamach naszego tygodnika Jakub Wozinski.
Czytaj też:
Niszczarka pieniędzy podatnikówCzytaj też:
Leszczyna z tytułem "najbardziej wpływowej". Cieszyński: Wpływa na krach NFZ