Premier i przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk poinformował o ataku cybernetycznym na jego ugrupowanie w środę.
"Cyberatak na system informatyczny Platformy Obywatelskiej. Zaczęła się obca ingerencja w wybory" – napisał w środę premier Donald Tusk. Jak dodał, "służby wskazują na wschodni ślad".
Szef rząd zamieścił post po godzinie 17 na platformie X.
Jak doszło do cyberataku?
Później szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec przekazał więcej szczegółów dotyczących incydentu. Wskazał, że atak dotyczył serwerów Platformy Obywatelskiej i sztabu Rafała Trzaskowskiego, a nie serwerów rządu.
Został wykryty przez informatyków Platformy, ale zgłoszono go do służb i NASK-u (Naukowej i Akademickiej Sieć Komputerowej – red.) zgodnie z procedurami.
Miał on miejsce wieczorem, trwał w nocy i w ciągu ostatnich kilkunastu godzin.
Gawkowski: Akcja miała skompromitować Trzaskowskiego
Do sprawy cyberataku odniósł się w rozmowie z TVN24 minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
– Zidentyfikowaliśmy, że atak przyszedł z grup, które są związane z rosyjskim i białoruskim wywiadem. Szczególnie z rosyjską grupą GRU, czyli wywiadem wojskowym – powiedział polityk Lewicy. – Znamy nazwy tych grup – dodał.
Jak zaznaczył Gawkowski, "to był atak wymierzony nie w zwykłego pracownika, tylko miał doprowadzić do ataku na najbliższych współpracowników Rafała Trzaskowskiego i samego kandydata na prezydenta".
– Miał skompromitować w jakikolwiek sposób Rafała Trzaskowskiego. To się nie udało, bo parasol wyborczy zadziałał – powiedział szef resortu cyfryzacji.
– To jest atak, który pokazuje, że wszyscy mogą być narażeni na jakiekolwiek sytuacje krytyczne i powinni być czujni – podkreślił Krzysztof Gawkowski.
Czytaj też:
Gawkowski: Atak na biura PO pochodził z Rosji i BiałorusiCzytaj też:
Głośne słowa Tuska. "Przygotowanie do rozwiązań z Rumunii"