– Tusk pokazał, że z Rafałem Trzaskowskim się nie liczy. Przecież on ewidentnie nie konsultował swoich działań z kandydatem, nie mówiąc już o jego sztabie – powiedział w wywiadzie dla Wirtualnej Polski prof. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badacz dokonał krótkiej analizy porażki rywala Karola Nawrockiego, wyliczając działania, które – choć miały okazać się game changerem, przyniosły Trzaskowskiemu porażkę.
Niedźwiedzia przysługa Tuska
Socjolog wymienił kilka, jego zdaniem, istotnych punktów, które zadecydowały o przegranej. Jednym z nich był marsz zorganizowany w Warszawie tuż przed drugą turą. – Takie rzeczy robi opozycja. To opozycja organizuje wielkie wiece i się mobilizuje. A jak już był on konieczny, to takiego marszu nie powinien organizować premier. Od pół roku było wiadomo, że rząd ma kiepskie notowania. W takich okolicznościach rząd powinien siedzieć cicho, a sztab przekonywać, że wybieramy recenzenta rządu – przekonywał Flis.
Profesor wskazał również na włączenie się do kampanii Donalda Tuska, które zdaniem badacza, zmobilizowało jego przeciwników, zwłaszcza wyborców Konfederacji i PiS. Dodatkowo kontrowersyjne wypowiedzi premiera, jak ta o Jacku Murańskim, pogłębiały wizerunkowy chaos. Zdaniem Flisa, Trzaskowski powinien stanowczo odsunąć Tuska od pomagania. –To już był kompletny absurd. Najwyraźniej Rafał Trzaskowski nie był w stanie pójść do Donalda Tuska w listopadzie i powiedzieć: "Donald, to jest być albo nie być dla twojego rządu. Wszyscy ci będą gratulować, jak wygram, nawet jak cię nie będzie widać przez pięć miesięcy" – analizował Flis.
Brak humoru i dystansu
Profesor Flis w rozmowie z WP zwrócił uwagę, że poważnym błędem sztabu Trzaskowskiego było samodzielne roztrząsanie afer i słabości, takich jak "sprawa kawalerki" czy "ustawki". Zauważył, że prezydent Warszawy zamiast unikać tych tematów lub radzić sobie z nimi z dystansem, powracał do nich bez potrzeby i bez polotu, przez co tracił okazję na pokazanie luzu i autentyczności.
Socjolog przywołał przykład kampanii sprzed niemal dwóch dekad. Wskazał, że Donald Tusk w 2007 roku wygrał debatę z Jarosławem Kaczyńskim dzięki lekkości i poczuciu humoru, potrafiąc obrócić atak w żart i swojskość. – "Panie Donaldzie, nie wiem, jak się do pana zwracać". A Donald Tusk odpowiedział: "Koledzy na podwórku mówili Donek". To "podwórko" jest tu najważniejszym słowem, bo to znaczy, że on jest swojskim kandydatem – zwracał uwagę Flis i podkreślał, że budowanie wizerunku "człowieka z ludu" wymaga przemyślanej strategii.
Co dalej z Trzaskowskim i koalicją rządzącą?
Czy Rafał Trzaskowski podniesie się po minimalnej porażce? Zdaniem prof. Flisa, wszystko zależy od tego, czy on i jego obóz wyciągną wnioski z tej kampanii, czy będą brnąć w te same błędy. – "Pycha i nadmierna pewność siebie nie mają lekarstwa" – przestrzegł Flis, cytując Wojciecha Młynarskiego i Księgę Syracha.
Zdaniem Flisa, obecna koalicja rządząca powinna dotrwać do 2027 roku, jednak będzie musiała poradzić sobie z zagrożeniami, których socjolog upatruje w napięciach i braku współpracy między jej członkami. Socjolog wskazał, że emocje mogą przeważyć nad interesem politycznym, . Skrytykował również brak pracy zespołowej oraz postawę Platformy Obywatelskiej wobec partnerów z PSL-u. – Normalnie rzecz biorąc, jak ktoś czegoś nie rozumie, to jest to raczej jego problem. Natomiast, oczywiście, powiedzenie, że nie rozumiemy naszych kolegów, oznacza tylko tyle, że oni są tacy ciemni, że my nie jesteśmy w stanie się zniżyć do ich poziomu. I to nie jest element, który tworzy dobrą atmosferę w koalicji – skonstatował.
Czytaj też:
Woś: Nie potrafią się pogodzić z przegraną, więc próbują znaleźć jakiekolwiek wyjaśnienieCzytaj też:
Sikorski zastąpi Tuska? Politycy koalicji zabrali głos
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.