W piątek prezydenci USA i Rosji, Donald Trump i Władimir Putin, spotkali się w amerykańskiej bazie wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. Było to pierwsze bezpośrednie spotkanie przywódców Stanów Zjednoczonych i Federacji Rosyjskiej od początku agresji Moskwy na Ukrainę, która trwa od 24 lutego 2022 r.
Szczyt zakończył się bez przełomu w sprawie rozwiązania tego najbardziej krwawego konfliktu w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej i upadku hitlerowskich Niemiec w 1945 r. Trump i Putin wystąpili na konferencji prasowej, na której nie było mowy ani o zawieszeniu broni, ani jakimkolwiek porozumieniu dającym szansę na szybkie przerwanie działań zbrojnych.
Szczyt na Alasce. Sikorski krytycznie o gestach Trumpa wobec Putina
Wicepremier, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski komentował w sobotę w TVN24 gesty, jakie miały miejsce w czasie spotkania na Alasce, jak na przykład oklaski Trumpa, gdy czekał na Putina na płycie lotniska czy wspólna podróż limuzyną amerykańskiego prezydenta.
– Mowa ciała ma znaczenie i prezydent Trump już zdaje się jest za to krytykowany w Stanach Zjednoczonych, natomiast media rosyjskie są w euforii – ocenił Sikorski.
Szef MSZ: Czasami płaci się za to jakąś cenę
Zapytany, co Zachód, USA, Polska i Ukraina zyskały na tym spotkaniu, szef MSZ odparł, że "zawsze lepiej rozmawiać". – W dyplomacji rywalowi, czy konkurentowi, czy przeciwnikowi zawsze trzeba dawać to, co Amerykanie nazywają off-ramp, czyli szansę na zejście ze złej drogi. I za to czasami się płaci jakąś cenę – stwierdził.
– Pochlebstwo czy uśmiech nic nie kosztują, tylko jednocześnie muszą pracować profesjonalne sztaby, które te intencje liderów przekują w spisane ustalenia, a tego na razie nie mamy – przekonywał szef polskiej dyplomacji.
Czytaj też:
Nawrocki ostrzegł Trumpa. Rzecznik prezydenta ujawnia
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
