Konfederaci, czyli syndrom pięknej panny na wydaniu
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Konfederaci, czyli syndrom pięknej panny na wydaniu

Dodano: 
Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak (Konfederacja)
Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak (Konfederacja) Źródło: PAP / Albert Zawada
Konfederacja, jak się zdaje, będzie po 2027 r. musiała wybierać obóz albo Tuska, albo Kaczyńskiego. Bo wyśniona przez Konfederatów pozycja zwycięzcy wyborów to na razie polityczne chciejstwo

Od wyborów prezydenckich minęły trzy miesiące i gwiazda Sławomira Mentzena nieco przybladła. Lider Konfederacji zaskakuje swoimi wypowiedziami, kontrowersyjnymi głosowaniami i najwyraźniej wciąż szuka atrakcyjnych tematów dla swojej partii. Konfederacja rozdarta jest między chęcią wejścia do poważnej polityki a happeningową kontestacją w stylu Grzegorza Brauna.

Krzyś i Sławek w jednym stoją domu

11 września 2025 r. Ponad dobę po ataku rosyjskich dronów na naszą przestrzeń powietrzną prezydent Karol Nawrocki zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Parę godzin po zakończeniu obrad dwaj uczestniczący w rozmowach przedstawiciele Konfederacji ogłaszają tweety. Krzysztof Bosak pisze: "Po prawie czterech godzinach rozmów opuściłem Pałac Prezydencki [...]. Cieszy konstruktywny ton wszystkich stron sceny politycznej, świadomość powagi sytuacji i ponadpartyjne poparcie dla wzmacniania Sił Zbrojnych i rozwijania współpracy sojuszniczej". Z kolei Sławomir Mentzen, po tym samym spotkaniu BBN, pisze tak: "Spędziłem dziś 3,5 godziny na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Niestety nie mogę mówić o żadnych szczegółach spotkania. Powiem tylko, że nie czuję się uspokojony. Co więcej, wątpliwości po tym spotkaniu mam więcej niż przed nim".

Dwa różne style. W pierwszym wpisie – ton powagi i sygnalizowanie gotowości wzniesienia się ponad bieżące podziały polityczne dla wspólnej narady nad tym, jak podnieść poziom bezpieczeństwa. W drugim tweecie pobrzmiewa ton nadąsanego nastolatka, który ma ochotę opowiedzieć światu, w jak fatalny sposób zarządzane są nasze siły zbrojne.

Artykuł został opublikowany w 40/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także