"Tusk w międzyczasie harata w gałę". Jak rząd reagował na sabotaż

"Tusk w międzyczasie harata w gałę". Jak rząd reagował na sabotaż

Dodano: 
Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika
Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika Źródło: PAP / Przemysław Piątkowski; X@donaldtusk
Mateusz Morawiecki przekonuje, że w sprawie dywersji na kolei doszło do "12 kompromitacji Donalda Tuska".

Mateusz Morawiecki opublikował spot, w którym w 12 punktach przedstawił sytuację związaną z dywersją na torach. Były premier ostro krytykuje szefa rządu Donalda Tuska.

– Podsumujmy chaos Tuska. Jeden. Zgłoszenie ataku następuje w sobotę o 20:58 przez mieszkańców. Dwa. Policja przyjeżdża, ale nic nie znajduje. Bo jest ciemno i późno jak wynika ze słów ministra Kierwińskiego. Trzy. Sprawcy mają czas, aby spokojnie uciec na Białoruś. Cztery. Pociągi przejeżdżają po uszkodzonych torach. Cudem nie dochodzi do katastrofy z setkami ofiar. Pięć. W niedzielę rano kolejarze widzą, że wysadzono tory. Sześć. Służby zaczynają działać – mówi narrator w filmie opublikowanym przez Morawieckiego.

Siedem. Donald Tusk w międzyczasie harata w gałę. Osiem. W niedzielę, dobę po ataku rzeczniczka Kierwińskiego pisze “brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich”. Dziewięć. Rząd dalej dezinformuje – kontynuuje narrator.

Na filmie słyszymy wówczas fragment wypowiedzi Krzysztofa Gawkowskiego, który stwierdzał, że "To może być ktoś, kto zrealizował jakiś zakład albo inne wyzwanie, które było takim nowoczesnym challengem".

Dziesięć. Donald Tusk pojawia się na miejscu ataku, aby nagrać tok-toka. Jedenaście. Następnego dnia z mównicy sejmowej broni nieudolnych ministrów. Dwanaście. Sprawcy ataku spokojnie siedzą na Białorusi. Łukaszenka i Putin się z nas śmieją. Czy Polacy mogą czuć się jeszcze bezpiecznie? – kontynuuje narrator

twitter

Prokuratura o sabotażystach: Zbiegli na Białoruś

– W poniedziałek wszczęliśmy śledztwo i otrzymaliśmy materiał dowodowy wskazujący na to, że sprawcami są dwaj obywatele Ukrainy: Ołeksandr K. i Jewhenij I., którzy aktualnie przebywają na terytorium Białorusi. Prokuratura postanowiła o przedstawieniu im zarzutu przeprowadzenia aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na zlecenie Federacji Rosyjskiej – poinformował w środę rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.

Mężczyznom grozi dożywocie. Prok. Nowak przekazał, że podejrzani Ukraińcy nie zostali zatrzymani i nie było możliwe przeprowadzenie z nimi czynności procesowych. – Śledztwo trwa dopiero dwa dni, ale jest traktowane absolutnie priorytetowo. Pracujemy nad nim we współpracy z ABW i CBŚP – zaznaczył.

Wiadomo, że w sprawie zatrzymano inne osoby, jednak nie przedstawiono im zarzutów. – Współpracujemy ze stroną Ukraińską, mamy wiele informacji na temat podejrzanych. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że nie byli w Polsce karani. Nie ma jeszcze wniosku o tymczasowy areszt, więc nie mamy możliwości wydania listu gończego – powiedział rzecznik PK.

Oba zdarzenia, zarówno pod Garwolinem jak i Puławami, były nagrywane i transmitowane przez znalezione na miejscu urządzenia elektroniczne.

Czytaj też:
Co z Ukraińcami, którzy zbiegli na Białoruś? Polska domaga się ich wydania
Czytaj też:
Rząd zdał egzamin w obliczu sabotażu? Polacy zabrali głos


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także