Pierwszy, pamiętany dziś głównie z tzw. afery marszałkowskiej i niepokojących związków z byłymi oficerami WSI, zaprotestował gorąco przeciw wyborowi Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu. „Ludzie, którzy mają na sumieniu szalbierstwa albo niemoralne zachowania, nie powinni być wybierani przez obywateli. Więc jeszcze raz zadam pytanie: Co się dzieje z naszą ojczyzną?” – moralizował podniośle Bronisław Komo rowski. Do słów wypróbowanego państwowca odniósł się wiceprezes PiS, Przemysław Czarnek. „Największe znaczenie ma to, co powie dział Bronisław Komorowski, czyli, że ten człowiek – Włodzimierz Czarzasty – nie powinien w ogóle robić kariery politycznej. Bronisław Komorowski wprost nawiązał do jego zamieszania w aferę Rywina. Wprost powiedział, że absolutnie, nawet jeśli Lewica miała mieć marszałka, to nie powinien być to Czarzasty. Zgadzam się z Komo rowskim”.
Zgoda obydwu panów mogłaby być początkiem pięknej politycznej przyjaźni. Nie pierwszy już przecież raz ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego okazuje się zdolne do znalezienia sojuszników w egzotycznych rejonach polskiej sceny politycznej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
