Rzecznik PO Jan Grabiec przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że Borys Budka i Tomasz Siemoniak oddali się do dyspozycji przewodniczącego PO ze swoich funkcji w partii i klubie. To pokłosie obecności tych polityków na niedawnych urodzinach dziennikarza Roberta Mazurka.
Donald Tusk wezwał Siemoniaka i Budkę na rozmowę. Ich oddanie się do dyspozycji to efekt tego właśnie spotkania.
Co dalej?
Czarne chmury nad Budką zbierały się od momentu upublicznienia tej informacji i w konsekwencji polityk może nawet pożegnać się z funkcją szefa klubu KO. Siemoniak jest wiceprzewodniczącym PO, a wobec zapowiedzi zmian w tym gremium również może stracić funkcję – podaje serwis Interia.
Decyzję w sprawie politycznej przyszłości Budki i Siemoniaka "przewodniczący przedstawi podczas jednego z najbliższych posiedzeń zarządu Platformy".
Borys Budka, który nie dość, że był na jednym przyjęciu z posłami Prawa i Sprawiedliwości, to jeszcze publicznie skłamał w tej sprawie mówiąc, że tego dnia pracował z dwoma kolegami. Jak dowiedziała się Interia, właśnie kłamstwo jest tu największym zarzutem wobec Budki – opisuje Interia.
Ciężka atmosfera w PO
Portal podaje, że od momentu publikacji tabloidu "Fakt" dotyczącej obecności polityków rożnych opcji na imprezie urodzinowej Roberta Mazurka, nastroje w Platformie nie są najlepsze. "Od momentu publikacji w biurach parlamentarzystów PO rozdzwoniły się telefony rozżalonych wyborców, którzy nie mogli uwierzyć, że na zdjęciach obok polityków PiS widać posłów, z którymi sympatyzują" – czytamy.
Z KO oprócz Budki i Siemoniaka, w imprezie z polityków PO wzięli udział także Paweł Poncyljusz, Sławomir Neumann oraz Bogusław Sonik.
W czasie, gdy parlamentarzyści bawili się w swoim gronie, w Sejmie prezes NIK Marian Banaś przedstawiał sprawozdanie z funkcjonowania Izby w 2020 roku.
Czytaj też:
To będzie koniec szantażowania Polski? Romanowski o wyroku TKCzytaj też:
Libicki: To przykre, że podatnik będzie musiał płacić za błędy rządu