Zdaniem rozmówcy portalu za konflikt na linii Warszawa-Praga w całości odpowiedzialność ponosi strona czeska.
– Czesi nie tylko zagrali nieczysto. Oni nas oszukali. Uznali, że mogą wszystko, że jesteśmy w takiej sytuacji, że można przyłożyć nam pistolet do głowy. Gdy późną wiosną ugoda z Czechami w sprawie Turowa była niemal zawarta, czeski rząd nagle wycofał się ze wszystkich ustaleń. Nie jest winą premiera Morawieckiego, że w maju powiedział prawdę o stanie wówczas faktycznym, czyli - jak się wydawało - zbliżającym się zawarciu umowy z Czechami. To nie polski premier popełnił błąd, tylko Czesi zadali cios poniżej pasa – przekonywał.
Polityk ostatecznie skrytykował strategię premiera Mateusza Morawieckiego. – Koniec końców to Polska oberwała. Możemy mieć moralną rację, ale to ludzie premiera zawalili sprawę z Turowem. Naiwność przegrała z realizmem – stwierdził.
Anonimowy działacz PiS zwrócił uwagę, że polska strona zaskoczona była cyniczną grą Czechów wokół Turowa.
– Czesi brutalnie pokazali nam, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu. Zaskoczył nas ich brak lojalności, ciche konszachty z Brukselą przeciwko nam – powiedział. – Jak się okazało, od początku chcieli obarczyć nas winą, wykorzystać TSUE i nie dać nam absolutnie szans na odwołanie. To była cyniczna gra, brudna polityka – dodał.
Rozmówca WP podkreślił również chaos panujący po czeskiej stronie.
– Na jednym spotkaniu z polskim zespołem coś zostaje uzgodnione, na kolejnym - ustalenia zostają uznane za niebyłe. - Bo nagle czeskim partnerom się coś nie spodobało. Mieliśmy wrażenie, że sami Czesi nie potrafią między sobą ustalić, czego tak naprawdę chcą i czego się od nas domagają – ocenił polityk.
Morawiecki nie leci do Budapesztu
Premier Mateusz Morawiecki zawiesił swój udział w wydarzeniu organizowanym w ramach grupy V4 z powodu sporu, jaki Polska prowadzi z Czechami w sprawie zamknięcia kopalni Turów. W Budapeszcie będzie obecny premier Czech Andriej Babis. Polski rząd będzie reprezentowany w stolicy Węgier przez minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Szczyt rozpoczyna się w czwartek 23 września.
Tym samym Warszawa zdecydowała się zawiesić uczestnictwo polskiego premiera w spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej. Polska nie zgadza się na zamknięcie ważnego z punktu widzenia energetycznego bezpieczeństwa kraju ośrodka oraz na płacenie kary, jaką nałożył na nią Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
– V4 powinna być monolitem, ale niestety rząd Czech działa dziś zupełnie odwrotnie. Jeśli nie rozwiążemy tego problemu, a trzeba podkreślić, że partnerzy z Czech stosują wobec nas nieczyste zagrania, to nie mamy o czym rozmawiać – mówił kilka dni temu informator WP, polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj też:
"Czesi zmienili zdanie". Szymański o kulisach negocjacji ws. TurowaCzytaj też:
Błaszczak: Czesi i Niemcy stosują identyczne metody wydobycia węglaCzytaj też:
Spór z Czechami. Morawiecki zrezygnował ze szczytu w Budapeszcie