Zełenski: Będziemy się bić do ostatniego wrogiego żołnierza

Zełenski: Będziemy się bić do ostatniego wrogiego żołnierza

Dodano: 
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy Źródło:Wikimedia Commons
Wołodymyr Zełenski zwrócił się do Ukraińców w Dniu Państwowości Ukrainy.

Nie potrzebujemy wystrzałów armatnich ani pompy, aby pokazać, jakie znaczenie ma własna państwowość dla narodu ukraińskiego. Dzisiaj bronimy jej z bronią w ręku 155 dni z rzędu. Można powiedzieć, że dla nas Dzień Państwowości trwa codziennie – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński w orędziu do narodu z okazji przypadającego 28 lipca Dnia Chrztu Rusi Kijowskiej – Ukrainy i obchodzonego w tym roku po raz pierwszy Dnia Państwowości Ukrainy.

Dzień Państwowości

Mówca zwrócił uwagę, że „wielki naród wielkiego kraju i wielkiego państwa, jakie istniało na tej ziemi od dawien dawna”, również od dawien dawna próbowano zniewolić i zniszczyć, ale nigdy i nikomu nie udało się tego zrobić. Od tego państwa rozpoczęła się zarówno chrystianizacja Europy Wschodniej, gdy 1034 lata temu chrzest przyjął wielki książę kijowski Włodzimierz, jak i historia niezłomności, którą zachwyca się teraz cała Europa i cały świat. „Oto nasze państwo, nasz kraj, oto Ukraina” – oświadczył prezydent. Powiedział, że dzieje jej państwowości liczą tysiące lat, to dopiero w tym roku po raz pierwszy obchodzony jest poświęcony jej dzień.

„Nie potrzebujemy wystrzałów armatnich ani pompy, aby pokazać, jakie znaczenie ma własna państwowość dla narodu ukraińskiego. Dzisiaj bronimy jej z bronią w ręku 155 dni z rzędu. Można powiedzieć, że dla nas Dzień Państwowości trwa codziennie. Codziennie bijemy się, aby wszyscy na naszej planecie nareszcie zrozumieli, że nie jesteśmy kolonią, enklawą czy protektoratem, nie gubernią (...) ani krainą koronną, nie częścią obcych imperiów, republiką związkową, autonomią ani prowincją, ale wolnym, samodzielnym, suwerennym, niepodzielnym i niezależnym państwem” – podkreślił Zełeński. Zaznaczył, że liczy ono co najmniej półtora tysiąca lat, to jest od czasu daty oficjalnie uznanej przez ONZ i UNESCO, gdy Kij, Szczek, Choryw i Łybedź [Łabędź] założyli stolicę Ukrainy.

Zełenski: Ukraina spadkobiercą Rusi Kijowskiej

Wspomniawszy o tym, iż dzisiejsza Ukraina jest „jedynym prawnym spadkobiercą Rusi Kijowskiej”, autor orędzia wymienił długi wykaz władców, którzy zdobywali te ziemie. Obok postaci rzeczywiście istniejących w przeszłości znalazły się wśród nich także osoby na poły legendarne: Askold i Dir, Oleg Mądry, książę Igor, Równa Apostołom księżna Olga, Światosław Chrobry, Włodzimierz Wielki, Jarosław Mądry, Włodzimierz Monomach, król Daniel, Bohdan Chmielnicki, Jan Mazepa, Pyłyp (Filip) Orłyk i wielu innych. Zełeński przypomniał ponadto, że kraj ten jest prawnym dziedzicem także Ukraińskiej Republiki Ludowej i Państwa Ukraińskiego hetmana Pawła Skoropadskiego, którego samodzielność, niezależność i całość (integralność) ogłaszały uniwersały Rady Centralnej i Akt Połączenia.

Ukraina ma bogate tradycje ustawodawczości, piśmiennictwa i dyplomacji, potwierdzone w wielu źródłach. Szczyci się również sławnymi tradycjami wojskowymi, jest ojczyzną znanych wojskowych, niezłomnych bojowników o własną wolność i państwowość, którzy walczyli na Rusi, Siczy, polach bitewnych I i II wojen światowych, w Zimnym Jarze, w lasach karpackich czy pod Krutami. „Wszystkie etapy dziejów państwowości Ukrainy, jej obrony i walki o nią można określić jednym wyrażeniem: byliśmy, jesteśmy i będziemy!” – podsumował tę część swego przesłania szef państwa.

"Czujemy poparcie wszystkich pokoleń bojowników"

Zapewnił, że Ukraina będzie istnieć, gdyż ma niezwykłych synów i córki, którzy wystąpili w jej obronie. Na ich sztandarach i chorągwiach bojowych widnieją imiona Światosława Chrobrego, króla Daniela, hetmanów Sahajdacznego, Chmielnickiego, Wyhowskiego, generałów Handziuka i Ałmazowa, ich oddziały noszą zaszczytne tytuły: „Rycerzy Pochodu Zimowego”, „Strzelców Siczowych”, „Czarnych Zaporożców” i innych. „Oni i miliony innych naszych żołnierzy bronią Ukrainy pod imionami swoich przodków, w poczuciu odpowiedzialności przed nimi. A my czujemy poparcie ich i wszystkich pokoleń bojowników o niezależną Ukrainę” – oświadczył prezydent.

Zwrócił uwagę, że o ile dzisiejsi żołnierzy bronią kraju na ziemi, wodzie i w powietrzu, to ich przodkowie czynią to z nieba. „A wszyscy oni razem są naszymi aniołami (…) mającymi skrzydła. Ale pod nimi jest broń, której nigdy nie wyciągamy jako pierwsi. Jeśli jednak nasz dom zostanie zaatakowany, trwamy do końca. Bo tracąc własne państwo, każdy naród traci przede wszystkim nie swoje terytorium, nie hektary, kilometry kwadratowe ziemi czy wody, (…) lecz swoją twarz, swoje imię, swoją oryginalność, tożsamość, pamięć, a wraz z nimi serce i duszę” – tłumaczył szef państwa.

"Dopóki nie wygnamy ostatniego okupanta"

Wskazał, że jest to dla Ukraińców znacznie straszniejsze niż wrogie armie, samoloty, rakiety i czołgi. „Dlatego miliony z nas są gotowi bez strachu je powstrzymać. I bronić tego, co najcenniejsze, za cenę własnego życia. Ponieważ tracąc to, co ma dla nas znaczenie, tracimy sens samego życia. Ponieważ dla nas życie w niewoli nie jest życiem. Być zależnym to nie być. Bo zależna i zniewolona Ukraina nie jest Ukrainą” – stwierdził z przekonaniem W. Zełeński. Podkreślił, że słowo „niewola” istnieje tylko w słownikach, „ale nie w naszych sercach”. Zapewnił, że właśnie w imię tych najwyższych wartości Ukraińcy będą się bić do ostatniego tuchu, naboju i żołnierza, dodając, że chodzi o ostatniego żołnierza „nie naszego, ale wrogiego”.

„Będziemy żyć, aby walczyć i walczyć, aby żyć. Nie poddamy się, dopóki nie wygnamy ze swego domu ostatniego okupanta. Nie zatrzymamy się, dopóki nie wyzwolimy ostatniego metra ziemi ukraińskiej i nie spoczniemy, dopóki nie wyzwolimy ostatniej naszej wioski, ostatniego naszego domu, ostatniego źródła, ostatniej wiśni i ostatniej wierzby” – zapewnił szef państwa. I dodał: „Tak będzie i tylko tak! Ponieważ dla nas i dla okupanta wszystko to ma całkiem różne, krańcowo odmienne znaczenie. To, co dla nich jest celem i nieznanymi miejscami na mapie, dla nas są to świętości i miejsca znane od dzieciństwa. Oni wykonują swe zbrodnicze rozkazy, my swój święty obowiązek. (…) Toteż również koniec tej bitwy będzie różny pod względem zarówno znaczenia, jak i brzmienia, bo po rosyjsku jest to «klęska operacji specjalnej» a po ukraińsku «zwycięstwo w wojnie!»” – stwierdził Zełeński.

Czytaj też:
Wspólne święto Rosji i Ukrainy
Czytaj też:
"Całą Ukrainę należy wyzwolić". Kreml ma nowy plan inwazji?

Źródło: KAI
Czytaj także