Wobec zbliżającego się prawdopodobnego zakończenia walk, w Polsce pojawiają się nieliczne głosy mówiące o skierowaniu polskiego kontyngentu w charakterze sił rozjemczych na Ukrainę. Były ambasador Warszawy w Kijowie Bartosz Cichocki na antenie RMF FM posunął się nawet do twierdzenia, że może się zdarzyć tak, że na Ukrainę pojadą polskie wojska, przy czym jego zdaniem "to mogą wcale nie być siły rozjemcze".
Przed wylotem na szczyt zorganizowany w poniedziałek Paryżu przez prezydenta Francji Donald Tusk przypomniał wyrażane wcześniej stanowisko, że Polska będzie nadal pomagać, ale nie zamierza wysyłać wojsk na Ukrainę. To samo premier powiedział po spotkaniu. Zapewnienie takie złożył również Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej.
Nowakowski: Wojsko Polskie nie powinno być wysłane na terytorium Ukrainy
Publicysta, prezes Stowarzyszenia Euro-atlantyckiego były ambasador RP na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski powiedział na antenie Wirtualnej Polski, dlaczego jego zdaniem Wojsko Polskie nie powinno być wysłane na Ukrainę.
– Nie dlatego, ze mam przekonanie, że to nasi chłopcy, więc powinni siedzieć w domu – zaznaczył. – Jeżeli będą jakiekolwiek siły stabilizacyjne – jest jeszcze kwestia, jaki będą miały mandat – bo muszą mieć prawo strzelać i to nie tylko z karabinów, bo inaczej byłaby to Srebrnica do kwadratu ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale jeżeli byliby tam żołnierze polscy, estońscy czy litewscy, to jest to fantastyczne pole do natychmiastowych prowokacji – zwrócił uwagę.
– Jeżeli więc jakieś wojska mają chronić Ukrainę, to powinny być to wojska z państw niesąsiadujących bezpośrednio z Rosją – dodał.
Zdaniem Nowakowskiego będzie dyskusja, kto miałby stanowić takie siły stabilizacyjne, o ile one się w ogóle pojawią. Na razie gotowość brytyjski premier Keir Starmer zadeklarował, że jest "gotowy i chętny" do wysłania brytyjskich wojsk na Ukrainę. Scenariusza takiego nie wyklucza również polityczne kierownictwo Szwecji. Wcześniej wspominał o tym kilkukrotnie prezydent Francji Emmanuel Macron.
Nowakowski przypomniał, że administracja amerykańska jest mocno zainteresowana tym, aby Europejczycy zaangażowali się w proces ochrony Ukrainy.
To nie byłby artykuł 5 NATO
Warto pamiętać, że jeżeli jakieś państwo zdecyduje się na wysłanie wojsk na Ukrainę, nie będzie objęte protektoratem NATO – sojuszu obronnego. Siły, które ewentualnie pojadą na Ukrainę, nie będą pod flagą NATO i nie będzie miał zastosowania artykuł 5 Traktatu o NATO w razie, gdyby weszły w kontakt bojowy z wojskami rosyjskimi.
Stąd zajmujący się tematyką eksperci wskazują, że mielibyśmy do czynienia z czymś w rodzaju koalicji rządów chętnych.
Czytaj też:
Warzecha: Ani jednego polskiego żołnierza na Ukrainę. Potrzebna presja na politykówCzytaj też:
Prezydent zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego. "Czas na to"