W najnowszym videoblogu Łukasz Warzecha przypomniał, że Polska prowadząc politykę całkowicie bezwarunkowej pomocy Ukrainie, postawiła się w sytuacji, w której w momencie nadchodzących negocjacji kończących działania zbrojne, nie ma wpływu na rozwój wydarzeń. Wobec tego zdaniem publicysty polskie władze powinny się teraz skupić na tym, na co mają wpływ – na zabezpieczeniu kilku podstawowych polskich interesów.
– Mieliśmy pewne okno możliwości, które moim zdaniem zamknęło się najdalej w ciągu pierwszego roku wojny [...]. Był początkowy moment, kiedy Polska pomoc dla Ukrainy miała kluczowe znaczenie i uważam, że dobrze, że ona wtedy była. Potem wyglądało to mniej mądrze i w sposób przemyślany, ale do pewnego czasu mieliśmy jeszcze możliwość grania choćby super ważnym korytarzem transportowym, jaki tworzy lotnisko w Jasionce, ale także kolejowa linia komunikacyjna – przypomniał publicysta.
Teraz administracja Trumpa pokazuje twardy realizm polityczny, Warszawa nie ma instrumentów. – Polska jest w głębokiej d****. Wyprztykaliśmy się ze wszystkich naszych zasobów i atutów. [...] Nie jesteśmy teraz nawet trzeciorzędnym, tylko pięciorzędnym, sześciorzędnym graczem. Praktycznie w ogóle nie liczmy się w układance – powiedział Warzecha.
Zabezpieczenie podstawowych interesów Polski. Po pierwsze – ani jednego polskiego żołnierza na Ukrainie
Warzecha uważa, że działania Warszawy powinny być skoncentrowane na kilku kwestiach.
– Po pierwsze – i to jest najważniejsze – powinniśmy absolutnie, jasno i zdecydowanie powiedzieć również naszym amerykańskim partnerom, że nie zamierzamy wysłać ani jednego polskiego żołnierza na Ukrainę, żeby zabezpieczał zawieszenie broni czy rozejm. Niestety obawiam się nacisk ze strony nowej administracji amerykańskiej będzie bardzo silny żebyśmy wysłali żołnierzy i obawiam się, że wkrótce, a najpóźniej po wyborach prezydenckich zacznie się rozmiękczanie opinii publicznej, która w zdecydowanej większości – wszystkie sondaże to pokazują – jest przeciwna wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę – powiedział publicysta.
Publicysta przypomniał, że ryzyko związane z obecnością na Ukrainie polskich żołnierzy jest zdecydowanie zbyt duże, a Polska i tak zaryzykowała już bardzo dużo.
Kolejna kwestia dotyczy niewpuszczenia na terytorium Polski żołnierzy z armii Ukrainy, ponieważ dałoby to podstawę tworzeniu struktur przestępczych znacznie poważniejszych niż te znane z lat 90.
– W miarę możliwości zabezpieczenie polskich interesów w sferze rolnictwa, transportu i energetyki, to punkt trzeci.
– Po czwarte, radyklane ograniczenie przywilejów dla Ukraińców w Polsce. Zwłaszcza, że po zakończeniu walk na Ukrainie nie ma już absolutnie żadnego powodu, żeby te przywileje utrzymywać – powiedział Warzecha.
Trzeba też pamiętać o kwestiach historycznych i uważnie obserwować, jaki będzie kierunek ukraińskiego nacjonalizmu w osłabionym wojną, odbudowującym się państwie.
Warzecha: Potrzebna presja na polityków
Warzecha wyraził ocenę, że patrząc zarówno na działania koalicji rządzącej, jak i największej partii opozycyjnej, wydają się one być mocno pogubione i nieakceptujące faktu, że zmarnowaliśmy wszelkie możliwe okazje i znaleźliśmy się z ręką w nocniku na kompletnym marginesie tego, co się obecnie dzieje.
Publicysta liczy, że politykom uda się w pełni zrealizować chociaż punt pierwszy – ani jednego polskiego żołnierza na Ukrainie. – Na tym przede wszystkim powinien się skupić wysiłek polskiej opinii publicznej i presja na polityków – powiedział Warzecha.
Czytaj też:
Ukraińskie zapętlenieCzytaj też:
Szaleństwo Trumpa?