W rozmowie z "Wprost" były prezydent Lech Wałęsa przyznał, że nie rozmawiał z Donaldem Tuskiem od czasu jego powrotu do polskiej polityki, ale bardzo mu kibicuje.
– On wie, że może na mnie liczyć. Zrobię wszystko, by Tuskowi się udało. To jeden z najzdolniejszych polityków naszej epoki. Oczywiście ma małe problemy wykonawcze, ale mimo wszystko jest najlepszy ze wszystkich – ocenił.
Wałęsa był również dopytywany o Rafała Trzaskowskiego, którego pozycja ucierpiała po powrocie nowego-starego lidera PO. – Jest zdolny, ale niech nie przesadza. Wszyscy, którzy są patriotami i widzą, co się w Polsce dzieje, jak PiS szkodzi Polsce, ręce na pokład i do roboty. Pomagamy Tuskowi – podkreślił.
"Palikot wyciągnął pomocną dłoń"
Wałęsa nie ukrywa, że w czasie pandemii mierzył się z problemami finansowymi. Pytany, czy otrzymał jakieś oferty pomocy, przyznał, że "nie za dużo", ale odezwał się do niego m.in. Jerzy Urban i Janusz Palikot.
– Najciekawsza była Jerzego Urbana. Ale najpierw wymagałbym od niego przeprosin, za te rzeczy, które robił „ponadprogramowo”. Szanuję go, to bardzo inteligentny człowiek, ale za bardzo mi zaszedł za skórę. To przeszkadza w dalszym współżyciu – stwierdził.
– Nawet Palikot wyciągnął do mnie rękę. Ale myślałem, że ofert będzie więcej, że nie dam sobie rady z odpowiadaniem na nie. Niestety wychodzi na to, że wiele lat minęło od moich największych sukcesów, a jednocześnie wrogowie narobili tyle złego, z nazywaniem mnie „agentem” włącznie, że młode pokolenie inaczej do mnie podchodzi – ocenił.
Dopytywany o szczegóły współpracy z Palikotem odparł: "Prokuratora chcecie nasłać? Proszę mi takich pytań nie zadawać. Przecież i tak mnie szarpią bez przerwy".
– Niektórych tematów nie poruszam, to nie jest tak, że można mnie zawsze kupić. Robię to, co mieści się w mojej klasie. Pewne pieniądze są mi potrzebne, na pewne warunki muszę się zgodzić. Wczoraj byłem na Służewcu, na koniach, przecież to nie za darmo. Ale wszystko idzie legalnie, przez skarbówkę, żeby nie było wątpliwości, bo oni na mnie polują – dodawał.
Wałęsa: PiS szykuje się do stanu wojennego
W rozmowie z "Wprost" były prezydent pytany był o sytuację na granicy polsko-białoruskiej i stosunek do wprowadzonego na terenach przygranicznych stanu wyjątkowego.
Lech Wałęsa podkreślił, że jest przeciwny takiemu rozwiązaniu, "bo wie, co zamierzają". – Robią próbę przed wprowadzeniem stanu wojennego, gdy przegrają wybory. Mówię to jako ostrzeżenie, byśmy się zreflektowali i nie dopuścili do wojny domowej.
Dopytywany, jak inaczej poradzić sobie z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy, proponuje "porozumienie z Unią Europejską i wspólne realizowanie tego zadania". Zaznaczył również, że jest "przeciw wszelkim murom".
Zdaniem Wałęsy "wojowanie" z Łukaszenką i Putinem się "nie opłaca". – Są wspólne interesy, a żadnego kupca nie można likwidować. Ten, kto bardziej się otworzy, robi większe interesy – stwierdził.
Jak zaznaczył, nie usiadłby do wspólnych negocjacji z rządem. – Ja tych ludzi znam, oni są gorsi od komunistów. Komuniści, co byśmy o nich nie mówili, to mieli jakieś zasady, coś, w co wierzyli a ci ludzie w nic nie wierzą i jeszcze do tego Boga mieszają. Rozmowa jest bez sensu, bo nie dotrzymają żadnych umów – mówił Wałęsa.
Czytaj też:
"Użył języka, na ile było go wtedy stać". Wałęsa broni NitrasaCzytaj też:
Wałęsa przyznaje się do kłamstwa. "Żadna z powyższych okoliczności nie miała miejsca"Czytaj też:
"To weź miotłę i posprzątaj, frajerze. Kończmy to". Mocna rozmowa Kukiza z Mazurkiem