W środę przed Sejmem odbyła się zorganizowana przez polityków Konfederacji manifestacja przeciwko wprowadzeniu segregacji sanitarnej, przewidzianej w rządowym projekcie ustawy druk 1449. Projekt nowelizacji ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych wolnościowcy i narodowcy oceniają jako bardzo niepokojący i absolutnie nie do zaakceptowania. Konfederacja wzywa również do zaprzestania polityki opartej na rządowych restrykcjach.
Robert Winnicki apelował do rządzących o zdrowy rozsądek i nie uleganie globalistom. – To będzie długa batalia. To się szybko nie skończy, ale jeśli tą długą walkę w Polsce wygramy – a jestem przekonany, że wygrać możemy – to będzie jasny sygnał dla Europy, że można inaczej, że można normalnie – ocenił. Z kolei Krzysztof Bosak zwrócił uwagę, że presja ma sens. Apelował, żeby tłumaczyć cierpliwie i kulturalnie. – Wielu posłów PiS-u nie identyfikuje się z tym, co robi rząd Mateusza Morawieckiego. Kiedy spotykam niektórych posłów PiS-u, to mówią o ludziach z rządu „oni” – zaznaczył. Pytał też, gdzie są teraz obrońcy konstytucji.
W środę, już w trakcie obrad Sejmu okazało się, ze projekt ustawy druk 1449 został wycofany z trwającego posiedzenia Sejmu (15-17 września). Na ten moment nie wiadomo, czy i kiedy wróci do porządku obrad.
Fundusz kompensacyjny nie dla hospitalizowanych z powodu SARS-CoV-2
Łukasz Warzecha omówił kilka niepokojących punktów projektu w swoim najnowszym videoblogu. Publicysta zwrócił w pierwszej kolejności uwagę na kwestię funduszu kompensacyjnego, który wciąż nie został uchwalony.
– Znalazł się tam taki o to zapis, że „świadczenie nie przysługuje, jeśli hospitalizacja była spowodowana zakażeniem SARS-Cov-2”. Wynika z tego, że jeżeli tylko będzie można podciągnąć hospitalizację osoby, która przyjęła substancję pod zakażenie koronawirusem, to natychmiast będzie to powód, żeby nie wypłacić świadczenia kompensacyjnego – zauważył Warzecha.
– Oczywiście są tam także inne kontrowersyjne zapisy, sama wysokość przyznawanej kompensacji jest bardzo kontrowersyjna. Podobnie bardzo wątpliwy jest zapis, że świadczenie kompensacyjne przysługuje jedynie w przypadku efektów opisanych w karcie produktów leczniczego przez producenta – powiedział publicysta.
Po co rządowi "imienny wykaz" niezaszczepionych małoletnich?
Warzecha przytoczył kolejny punkt. „Lekarz sprawujący profilaktyczną opiekę zdrowotną nad osobą małoletnią przekazuje państwowemu powiatowemu inspektorowi sanitarnemu, właściwemu dla miejsca udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, imienny wykaz osób małoletnich objętych obowiązkowymi szczepieniami ochronnymi, które nie były poddane lekarskiemu badaniu kwalifikacyjnemu albo u których nie zostały przeprowadzone obowiązkowe szczepienia ochronne, mimo niestwierdzenia u nich przeciwskazań do szczepienia”. Wykaz obejmuje także osoby sprawujące pieczę nad wskazaną osobą małoletnią.
– Jest pytanie, po co rządzący dodają taki punkt do tej ustawy? Ona przez całe lata funkcjonowała bez tego punktu – przypomniał publicysta. Jak zauważył, przecież szczepienia na COVID-19 według zapewnień władzy są dobrowolne.
"Kwarantanna dla podejrzanych"
Obecnie art. 2 ustawy definiuje badanie sanitarno-epidemiologiczne, czyli test, w sposób następujący: „badanie, w którego skład wchodzą badanie lekarskie, badania laboratoryjne oraz dodatkowe badania i konsultacje specjalistyczne, wykonane w ramach nadzoru epidemiologicznego w celu wykrycia biologicznych czynników chorobotwórczych lub rozpoznania choroby zakaźnej”.
– Co to znaczy? To znaczy, że mamy wywiad lekarski i rozpoznanie przez lekarza objawów choroby zakaźnej na podstawie objawów, i dopiero następnie może zostać wykonane badanie testowe – tłumaczył Warzecha.
A to z kolei zapis zmieniający tę definicję proponowany w druku 1449. „Badanie sanitarno-epidemiologiczne wykonywane w ramach nadzoru epidemiologicznego w celu wykrycia lub wykluczenia zakażenia albo potwierdzenia rozpoznania choroby zakaźnej, w tym badanie lekarskie, laboratoryjne, lub inne badania diagnostyczne” – stanowi proponowany przepis.
Warzecha zwrócił uwagę, że ustawodawca znacząco poszerza definicję. – Tak naprawdę sprowadza się to do stwierdzenia, że jest to badanie, które może objąć każdego, nawet osobę, co do której nie ma żadnego podejrzenia, że jest ona chora. […] Jak przeczytamy kolejny fragment, to robi się już mniej wesoło – zaznaczył.
„W stanie epidemii (…) państwowy powiatowy inspektor sanitarny w drodze decyzji może: nałożyć obowiązek poddania się indywidualnemu nadzorowi epidemiologicznemu, w tym poddania się badaniom sanitarno-epidemiologicznym; przedłużyć kwarantannę ponad okres wskazany w przepisach wydanych na podstawie art. 34 ust. 5 do czasu poddania osoby odbywającej kwarantannę badaniom labolatoryjnym mającym na celu wykluczenie zakażenia, nie dłużej niż do 30 dni”. W dalszym fragmencie czytamy, że działanie te „mogą być odpowiednio stosowane wobec osoby zakażonej lub podejrzanej o zakażenie”.
– Można wywnioskować z tego fragmentu, że możliwe jest umieszczenie kogoś w kwarantannie, która nie ma żadnego uzasadnienia lekarskiego, epidemicznego. […] Przecież każdy może być podejrzany o zakażenie, nie musi mieć objawów. Wygląda to bardzo nieciekawie, zwłaszcza, że te przepisy są wprowadzane po cichutku. One nie będą wprowadzone na trwającym posiedzeniu, ale dalej pozostają w projekcie. A jedyni przedstawiciele Polaków w Sejmie, którzy w tej sprawie biją na alarm, to właśnie posłowie tacy, jak Anna Siarkowska, czy posłowie Konfederacji – podsumował wątek publicysta „Do Rzeczy”.
Warzecha omawia druk 1449
Czytaj też:
Warzecha: Psychiatryk zanim zrobią wariatkowo na całym kontynencieCzytaj też:
Dobromir Sośnierz i pogotowie legislacyjne