O kwestię zagrożenia ze strony Białoruskiego satrapy został zapytany generał Waldemar Skrzypczak. Sytuację na granicy polsko-białoruskiej były dowódca Wojsk Lądowych komentował na antenie Radia WNET.
Skrzypczak: Łukaszenka i Putin chcą haraczu
Generał tłumaczył, że Łukaszenka i Putin chcą wymusić na Europie osłabienie sankcji względem Białorusi oraz wymuszenie środków finansowych na pomoc gospodarczą. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział, że jeśli Unia Europejska chce mieć spokój, to musi zapłacić.
Skrzypczak wskazał, że NATO musi politycznie zneutralizować Putina. W przeciwnym razie Łukaszenka będzie w dalszym ciągu eskalował napięcie na Polskę i granice Unii Europejskiej. Białoruski dyktator musi natomiast otrzymać od NATO komunikaty z pozycji siły. – Musimy z nimi rozmawiać takimi metodami, jakimi oni rozmawiają z nami – ocenił.
Skrzypczak dodał, że w jego ocenie Putin chciałby, żeby pomiędzy Polską a Białorusią doszło do konfliktu również o charakterze zbrojnym. Spodziewa się w związku z tym dalszej eskalacji działań.
– Dlatego dopóki NATO i UE nie będą jednoznaczne w swojej odpowiedzi na te zagrożenia, nie będą zintegrowane i ten potencjał polityczno-militarny nie będzie skumulowany, to oni będą dalej robili na wschodzie to, co robią – tłumaczył Skrzypczak.
Pytany o art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego odparł, że powinien już być uruchomiony. – Oni nie mogą nas bezkarnie terroryzować i żądać od Unii i Polski haraczu – stwierdził.
Przypomnijmy, artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego stanowi, że „Strony będą się konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich zagrożona będzie integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron".
Sytuacja na granicy z Białorusią
W okolicy przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi trwa próba siłowego sforsowania polskiej granicy przez nielegalnych imigrantów sprowadzonych przez białoruskie służby i pozostających pod ich kontrolą. Już pierwszego dnia nowej odsłony operacji Łukaszenki, polskie służby udaremniły próby przedarcia się migrantów przez granicę. Imigranci rozbili obozowisko, a białoruscy funkcjonariusze pilnują ich pod bronią. We wtorek próby przełamania polskich linii zostały ponowione i powstrzymane.
We wtorek funkcjonariusze Straży Granicznej poinformowali o dwóch przypadkach wdarcia się do Polski z terenu Białorusi grup kilkudziesięciu imigrantów. Sytuacja ma być jednak już opanowana. Wszyscy cudzoziemcy zostali złapani przez strażników i przewiezieni z powrotem na terytorium białoruskie.
Szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że liczba żołnierzy Wojska Polskiego na granicy została zwiększona do 15 tys. Minister dodał, że imigranci zmienili swoją taktykę. Zaczęli formować się w większą liczbę mniejszych grup, zamiast nacierać na polskie zasieki tłumem.
Rzecznik podlaskiej Straży Granicznej przekazała, że wzdłuż odcinka granicy z Białorusią może aktualnie przebywać 3-4 tys. migrantów, w tym największa grupa w miejscowości Kuźnica. W mediach społecznościowych opublikowano kilka nagrań, przedstawiających marsz oraz obozowisko migrantów.
Oświadczenia wsparcia NATO, USA, KE i sąsiadów
Poparcie dla Polski wraziły władze Litwy, Łotwy oraz innych państw, a także Kwatera Główna NATO oraz Stany Zjednoczone. Oświadczenie wydała także szefowa KE Ursula von der Leyen, która wezwała do "zatwierdzenia rozszerzonych sankcji i ewentualnych sankcji wobec zaangażowanych (w przewóz migrantów - red.) linii lotniczych krajów trzecich". "Chcemy zapobiec kryzysowi humanitarnemu i zapewnić bezpieczne powroty" – dodała przewodnicząca Komisji.
Czytaj też:
Rzecznik podlaskiej Straży Granicznej: Wzdłuż odcinka granicy z Białorusią znajduje się 3-4 tys. osóbCzytaj też:
"Cała Unia Europejska powinna się tym zająć". Schetyna o sytuacji na granicy