Podczas sobotniego wydarzenia Warsaw Summit spotkali się liderzy trzynastu europejskich partii politycznych deklarujących konserwatywne wartości i sprzeciwiających się dalszej federalizacji Unii Europejskiej. W spotkaniu wzięli udział m.in. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, szef węgierskiego Fideszu Victor Orban, liderka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, oraz przewodniczący hiszpańskiej partii VOX Santiago Abascal, przewodniczący partii Interes Flamandzki Toma Van Grieken czy przewodniczący Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej Martin Helme.
Politycy dyskutowali na temat przyszłego kształtu Unii Europejskiej w obliczu coraz bardziej radykalnych działań Komisji Europejskiej, która zmierza do przejęcia kompetencji dotychczas zastrzeżonych dla państw członkowskich. Omówiona została możliwość podjęcia szerszej współpracy w Parlamencie Europejskim.
Krytyka wydarzenia
Konferencja zorganizowana przez Prawo i Sprawiedliwość została skrytykowana przez opozycję. Uczestnikom wydarzenia zarzucono prorosyjskość, a Donald Tusk nazwał ich "pożytecznymi idiotami kremla".
Konsternację wywołały również słowa Marine Le Pen, która w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" stwierdziła, że Ukraina leży w rosyjskiej strefie wpływów.
"Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do sfery wpływów Rosji. Próbując naruszyć tę strefę wpływów, tworzy się napięcia, lęki i dochodzi się do sytuacji, jakiej dziś jesteśmy świadkami. A powinniśmy wszyscy razem walczyć z realnym zagrożeniem, jakie wisi nad Europą: islamizmem" – powiedziała francuska polityk.
Odpowiedź Mularczyka
Odnosząc się do zarzutów o budowanie prorosyjskiego bloku w Europie ramię w ramię z Le Pen, poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk zwrócił uwagę, że przedstawiciele polskich władz spotykają się zarówno z liderką Zjednoczenia Narodowego jak i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
– Dziś te wszystkie ataki, które idą na konserwatywnych kandydatów we Francji, czy liderów formacji, to są to elementy gry politycznej. Jeśli są miliony obywateli Francji, którzy chcą oddać głos na Marie Le Pan czy pana Zemmoura, to trudno, żebyśmy z nimi nie rozmawiali – mówił gość Radia Kraków.
– Nigdy nie będzie tak, że będziemy się w 100 proc. zgadzać, z każdym z naszych partnerów. Są różnice zdań co do różnych kwestii. Marie Le Pen powiedziała coś, co de facto robią Niemcy. Jeśli budują oni Nord Stream nad głowami wschodniej Ukrainy, jeśli ich polityka, CDU, poprzedniej kanclerz Merkel była polityką rozmów o Ukrainie ponad głowami Ukraińców – kontynuował Mularczyk dodając, że perspektywa Polski na sprawę Ukrainy jest zupełnie inna, niż ta prezentowana przez Le Pen.
Polityk zwrócił również uwagę na wyzwania, przed którymi stoi obecnie Unia Europejska. – Jest duży opór społeczny w wielu krajach na taki sposób zarządzania UE. Bardzo wiele rzeczy, które Unia proponuje, nie podoba się społeczeństwom różnych krajów, także na Zachodzie – ocenił.
Czytaj też:
Wspólna frakcja partii konserwatywnych w PE? Fogiel wyjaśniaCzytaj też:
"Diabeł tkwi w szczegółach". Radziejewski: To jest przewrót ustrojowy w Europie