W rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceszef MSZ zwrócił uwagę na problem, jaki stanowi powiązanie europejskich koncernów energetycznych z Rosją. Te związki mają "ograniczać chcę polityków zachodnich do dokonania zmiany" w zakresie polityki względem Moskwy. Zapewnił, że w obszarze energetyki Polska "pokazuje partnerom, że jest inna droga" polegająca na dywersyfikacji źródeł surowców.
– Polska robi to bardzo dynamicznie, zwłaszcza w ostatnich latach. Nie chodzi tylko o gazociąg Baltic Pipe, który za kilka miesięcy zostanie uruchomiony, ale też wzrost dostaw gazu - poprzez gazoporty - z Kataru czy z innych kierunków. To też są działania, do których my zachęcamy naszych sojuszników i dziś - także po tym, co dzieje się na przestrzeni ostatnich miesięcy, po kryzysie związanym ze skokowym wzrostem cen rosyjskiego gazu - coraz częściej partnerzy na zachodzie przyznają nam rację – powiedział Jabłoński.
Toksyczne uzależnienie od Rosji
Zastępca Zbigniewa Raua zwrócił uwagę, że jedynie zwiększenie niezależności Europy od Rosji jest sposobem na długoterminowe zapewnienie bezpieczeństwa na Starym Kontynencie. Kreml pozbawiony tego "lewara" energetycznego będzie - według Jabłońskiego - mniej skłonny do działań agresywnych i będzie musiał liczyć się z mocniejszą odpowiedzią Zachodu na jego agresywne działania.
Wiceszef dyplomacji zaznaczył, że kupując rosyjski gaz i ropę Europa de facto przyczynia się do militaryzacji Moskwy. – Utrzymywanie rosyjskiej gospodarki, która tak naprawdę służy w ogromnym stopniu potrzebom militarnym, to jest duży strategiczny błąd Europy – stwierdził. – Przez to uzależnienie od importu surowców, Europa pomaga Putinowi finansować wydatki na agresywne działania – skwitował Jabłoński.
Czytaj też:
Steinmeier zwócił się do Putina. "Proszę nie lekceważyć siły demokracji"Czytaj też:
Rosja: Opozycyjna partia zbiera podpisy przeciwko wojnie z UkrainąCzytaj też:
Rosyjski dyplomata: Mamy w d***e zachodnie sankcje