"Analizując rosyjskie ćwiczenia i procesy modernizacyjne armii oraz operacje w Ukrainie i Syrii, wydaje mi się - jako analitykowi, który od lat opisuje ten świat - że to "nie jest wojna, którą nam obiecano". Obraz rosyjskich możliwości wojskowych, który wyłaniał się z manewrów Zapad lub Wostok tworzył wrażenie armii nowoczesnej, z wysokim poziomem morale, uzawodowienia oraz możliwości prowadzenia operacji połączonych artylerii, sił zmechanizowanych oraz lotnictwa. Wojna w Ukrainie wygląda jak zaprzeczenie wszystkiego, co Rosja komunikowała poprzez manewry" – stwierdza analityk w rozmowie z portalem Interia.
Chaos i zła komunikacja
Zdaniem Muzyki mamy do czynienia z "chaosem". "Nie wiemy, co generałowie położyli Putinowi na stole, ale można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że było to szybkie rozstrzygnięcie konfliktu. W konsekwencji przeszacowano możliwości prowadzenia długotrwałych operacji przez wojska rosyjskie oraz nie uwzględniono zaciekłości Ukraińców, którzy nie witali najeźdźców z kwiatami w rękach. Wielu żołnierzy miało nawet nie wiedzieć, że z ćwiczeń pojedzie wprost na wojnę. Niektórzy mieli otrzymać informację, że
"Ponieważ stolica do tej pory się nie poddała, reszta założeń zaczęła się rozjeżdżać. Pojawiły się braki łączności, zaopatrzenia. Czymś niesamowitym jest np. prowadzenie komunikacji na częstotliwościach nieszyfrowanych. Podobna sytuacja miała miejsce w 2008 roku kiedy Rosjanie atakując Gruzję musieli używać własnych telefonów komórkowych do kontaktów ze sztabami. Minęło 14 lat, podczas których Rosjanie zainwestowali miliony rubli w rozwój komunikacji cyfrowej i szyfrowanej, a efektów nie widać" – ocenia Konrad Muzyka w rozmowie z Interią.
Czytaj też:
Schröder a Gazprom. Co teraz sądzą o tym Niemcy?Czytaj też:
Radio Swoboda: Rosjanie otworzyli ogień do cywili podczas ewakuacji Irpienia