Jarosław Kaczyński zaproponował wysłanie misji pokojowej NATO na Ukrainę. – Ta misja nie może być bezbronną misją. Musi ona dążyć do pomocy humanitarnej i pokojowej na Ukrainie, ale jednocześnie będzie też osłonięta przez odpowiednie siły zbrojne – powiedział prezes PiS podczas wtorkowej wizyty w Kijowie.
Radziejewski: Wejście NATO na Ukrainę byłoby eskalacyjne
Podczas sesji Q&A na kanale YouTube założyciel i dyrektor "Nowej Konfederacji Bartłomiej Radziejewski określił samą wizytę jako efektowną, odważną i istotną dla Ukraińców. Dalej tłumaczył, że interesy Polski i Ukrainy są podobne, ale nie są identyczne.
Politolog przypomniał najpierw, że nie licząc kontrowersyjnej operacji w Jugosławii, NATO nie prowadzi misji pokojowych, i że są one właściwością ONZ. Zwrócił uwagę, że nie wiadomo co dokładnie Jarosław Kaczyński miał na myśli.
Co do istoty sprawy, Radziejewski wskazał, że sytuacja jest potencjalnie niebezpieczna i Polska nie powinna zrobić niczego głupiego.
– Dążenie do wejścia NATO na Ukrainę – bo to jest taki postulat, niezależnie od tego, jak interpretuje swoje słowa Jarosław Kaczyński – jest w tej sytuacji działaniem eskalacyjnym. Moim zdaniem eskalacja nie leży w interesie Polski i trzeba uważać z takimi działaniami. Leży natomiast w interesie Ukrainy. To jest jedno z miejsc, gdzie interes Ukrainy i Polski się rozchodzi. Ukraińcy, co jest naturalne, chcą jak największego umiędzynarodowienia konfliktu i są gotowi zapłacić eskalacją. Będzie przecież zupełnie inna sytuacja jeśli Rosja znajdzie się w stanie wojny z całym NATO lub choćby z częścią krajów NATO. To radyklanie polepszy ich sytuację. Naszej nie polepszy, ponieważ jeśli dojdzie do tego, to my będziemy następnym celem. (…) Pamiętajmy o tysiącach rosyjskich głowic nuklearnych, broni balistycznej, innej broni, i o tym, że jako podstawowe zaplecze logistyczne, będziemy w razie czego pierwsi na liście celów – tłumaczył ekspert.
– Polska nie ma więc żadnego interesu, żeby wchodzić do tej wojny ani ją rozszerzać. Ta deklaracja kijowska to nie jest deklaracja, która by do tego prowadziła, ale ociera się o tego ducha, więc przestrzegałbym przed takimi rzeczami i namawiał do bardzo chłodnego analizowania – powiedział szef „Nowej Konfederacji”.
Szanse dla Polski
Radziejewski wskazał, że patrząc w kategoriach racji stanu, przed Polską otwierają się też nowe możliwości.
Pierwszy obszar dotyczy jego zdaniem „narodowego przebudzenia” ze złudzeń, niedbałości o państwo czy zajmowania się bzdurami. – Pobudka powinna się skupiać na trzech priorytetach: państwo z prawdziwego zdarzenia, wojsko z prawdziwego zdarzenia i dyplomacja z prawdziwego zdarzenia – mówił.
Druga kwestia to szansa na uzupełnienie luki demograficznej dzięki napływowi ludności, która jest pokrewna kulturowo i łatwa do zintegrowania.
Po trzecie, powstała możliwość zdyskontowania gwałtowanego wzrostu znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. – Pozycja Polski wzrosła ze względu na samą geografię, pozycjonując nas w tym konflikcie jako zwornik, kluczowe zaplecze logistyczne i miejsce niezastąpione w świadczeniu pomocy dla Ukrainy – zwrócił uwagę Radziejewski, dodając, żeby wykorzystać ten czas, by trwale wzmocnić wschodnią flankę NATO, m.in. technologią, inwestycjami, żołnierzami NATO, ale też wysiłkiem na uzyskanie jak największej samodzielności strategicznej.
Czwarty obszar, na który wskazał, dotyczy pozyskiwania technologii i inwestycji od państw zachodnich na rzecz polskiej gospodarki. – Oczywiście należy też wykonywać własną pracę na rzecz tego, żeby nasza gospodarka była jak najbardziej nowoczesna, innowacyjna, konkurencyjna i jak najmniej obciążona nawisem, paździerzowego, rozdętego państwa – powiedział Bartłomiej Radziejewski.
Czytaj też:
Zełenski: Czas na konstruktywne rozmowy. Czas się spotkaćCzytaj też:
Ziemkiewicz: Możemy z tego wyjść jako państwo rozgrywająceCzytaj też:
Gadowski: Nie pchajmy Polski w wojnę