Minister rozwoju i technologii Piotr Nowak poinformował dzisiaj, że Komisja Europejska lada chwila powinna dać zielone światło na uruchomienie Krajowego Planu Odbudowy. Według ministra trzech unijnych komisarzy miało zapewnić, że jest polityczna zgoda na Krajowy Plan Odbudowy.
Dworczyk studzi emocje
Szef KPRM Michał Dworczyk wyraźnie dystansuje się od tych słów. Polityk podkreśla, że należy zachować cierpliwość ws. KPO.
– Byłbym ostrożny w formułowaniu opinii na temat KPO, ponieważ ani ja, ani pan minister Nowak, nie prowadzimy tych rozmów z panią Ursulą von der Leyen, osobiście rozmawia pan minister Morawiecki. Wykonawczo i operacyjnie te rozmowy i działania prowadzi pan minister Waldemar Buda – powiedział Michał Dworczyk w rozmowie z Grzegorzem Kępką w „Graffiti” Polsat News.
Polityk jednocześnie zapewnia, że wstrzymywanie uruchomienia tych środków jest pozbawione podstawy prawnej. – Ani nie ma takich przepisów zawartych w traktatach, ani nie ma przepisów, które pozwalałyby na blokowanie tych środków – dodał szef KPRM.
Muller: Nie ma porozumienia ws KPO
W tym samym tonie wypowiada się rzecznik rządu Piotr Muller. –Nie ma takiego porozumienia w sprawie KPO. Więc trochę jestem zaskoczony tymi informacjami wczorajszymi. Może w kuluarach… Takich sygnałów ze strony KE już było wiele. Minister Nowak nie uczestniczy w negocjacjach dot. KPO– podkreśla rzecznik rządu w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu Zet.
Muller podkreśla, że negocjacje prowadzi premier Morawiecki bezpośrednio z szefową KE. – Na tym poziomie jest to robione, a na poziomie technicznym, komisyjnym, w tym zespole, z przewodniczącą KE, która delegowała swoich przedstawicieli, robi to minister Buda. Więc jak rozumiem, minister Nowak mógł usłyszeć w kuluarach, nie wiem, posiedzenia Rady UE, że jest taka chęć, ale takiej decyzji nie ma. Chciałbym być takim optymistą jak minister Nowak, ale jest jeszcze trochę rzeczy do dopięcia, żeby to było możliwe– mówił rzecznik rządu.
Spór PiS z Brukselą
Polska przedstawiła KPO już w maju ubiegłego roku, jednak dotąd nie został on zaakceptowany. Powodem są zmiany przeprowadzone w sądownictwie, które zdaniem Brukseli prowadzą do łamania przez Polskę praworządności.
Rząd Mateusza Morawieckiego od samego początku stoi na stanowisku, że wstrzymywanie środków dla naszego kraju jest niezgodne z unijnymi traktatami.
Warunkiem odblokowania tych pieniędzy ma być m.in. likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Czym jest Fundusz Odbudowy?
Fundusz Odbudowy (Next Generation EU) jest odpowiedzią Unii Europejskiej na nowe zagrożenia i wyzwania, jakie spowodowała pandemia koronawirusa. Fundusz ma dwa główne cele: odbudowę i przywracanie odporności gospodarek UE na ewentualne kryzysy i przygotowanie na przyszłe, nieprzewidziane okoliczności.
Największą częścią Funduszu Odbudowy jest Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF – Recovery and Resilience Facility). W ramach tego pakietu Polska otrzyma w sumie 58,1 mld euro – prawie 23,9 mld euro w formie dotacji oraz 34,2 mld euro w pożyczkach. Czas na wykorzystanie tych pieniędzy rząd ma do 2026 r.
Aby sfinansować fundusz, Komisja Europejska – w imieniu UE – zamierzać pozyskać z rynków kapitałowych ok. 800 mld euro.
Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz: PSL poprze prezydencki projekt reformy sądownictwaCzytaj też:
Brukselski dyktatCzytaj też:
"Der Spiegel": To polski rząd miał rację. Niemcy zostali wykiwani