9 maja Rosjanie obchodzili Dzień Zwycięstwa w II Wojnie Światowej. W ramach wydarzenia rosyjski ambasador w Polsce Siergiej Andriejew chciał złożyć wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Dyplomata został oblany czerwoną farbą przez aktywistkę przybyłą na miejsce z grupą Ukraińców, którzy wznosili antyrosyjskie hasła.
Atak na ambasadora. Ocena Bosaka
Bosak został zapytany o ocenę tego zdarzenia podczas wtorkowej rozmowy z Anną Czytowską w Poranku „Siódma9”.
– Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć. Jeżeli nie chcemy w Polsce zapewniać bezpieczeństwa jakiemuś ambasadorowi, to należy mu podziękować i odesłać go do jego stolicy. Natomiast jeśli gościmy tutaj dyplomatów z innych państw, to jest kwestią elementarza polityki międzynardowej, że zapewnia im się bezpieczeństwo” – powiedział wiceprezes Ruchu Narodowego.
Parlamentarzysta Konfederacji negatywnie ocenił działania władz miasta Warszawy oraz MSW. W jego ocenie „w żaden sposób rozegranie sytuacji z poniedziałku nie podniosło polskiego bezpieczeństwa i nie zagwarantowało polskiej racji stanu”.
– Politycy są od tego, żeby rozpoznawać rację stanu, a nie tylko nastroje społeczne. Nastroje społeczne są w polityce demokratycznej bardzo ważne, ale - wbrew pozorom - nie są najważniejsze. Jeśli politycy doprowadzą państwo do konfliktu/wojny, w której państwo nie musi uczestniczyć to później społeczeństwo zapłaci tego cenę. Już w tej chwili zaczynamy tę cenę płacić – kontynuował Bosak.
– Jako Polska pomagamy bardzo mocno. Uczestniczymy w transporcie broni, przekazujemy broń, przekazujemy rozmaite wsparcie. Strona rosyjska doskonale o tym wie. To nie jest żadna tajemnica. Cała wspólnota międzynarodowa o tym wie. Ale wypada przynajmniej na poziomie deklaracji zachować pewne formy, po to, żeby nie prowokować. Bo jeżeli sąsiaduje się na arenie międzynarodowej z jednym z najbrutalniejszych państw, to robienie jeszcze dodatkowych prowokacji, szukanie guza, może się skończyć tym, że ktoś tego guza dostanie. I nie dostanie go pan minister Mariusz Kamiński, nie dostanie go lider partii rządzącej, tylko dostanie go polskie społeczeństwo – mówił Bosak, dodając, że wydarzenie z poniedziałku w żadnej mierze nie wpłynęło pozytywnie na polską rację stanu.
Polskie prawo sankcjonuje czynną napaść na przedstawiciela obcego państwa
Aktywistka Iryna Zemlyana jeszcze na miejscu zdarzenia przed kamerą przyznała się do ataku, lecz mimo to do tej pory nie została zatrzymana przez policję. Nie wiadomo, czy dostała wezwanie.
Kobieta jest powiązana z organizacją „Otwarty Dialog” Bartosza Kramka i uczestniczyła już w przeszłości w akcjach godzących w państwo polskie.
Jaką odpowiedzialność prawną przewiduje za napaść na ambasadora obcego państwa polska ustawa karna? Przestępstwo to sankcjonuje art. 136 Kodeksu karnego.
Przepis ten stanowi w paragrafie pierwszym, że "kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza się czynnej napaści na głowę obcego państwa lub akredytowanego szefa przedstawicielstwa dyplomatycznego takiego państwa albo osobę korzystającą z podobnej ochrony na mocy ustaw, umów lub powszechnie uznanych zwyczajów międzynarodowych, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
"Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza się czynnej napaści na osobę należącą do personelu dyplomatycznego przedstawicielstwa obcego państwa albo urzędnika konsularnego obcego państwa, w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3" – czytamy w paragrafie drugim.
Czytaj też:
Braun: To jest akt barbarzyństwaCzytaj też:
Waszczykowski: Ktoś po stronie polskiej dał się wpuścić w pułapkęCzytaj też:
Prof. Szeremietiew: To była ustawka. Ochroniarze zrobili tej babie przejście