Ludzkie ofiary wojny na Ukrainie to pikuś. Naprawdę cierpią kurczęta
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Ludzkie ofiary wojny na Ukrainie to pikuś. Naprawdę cierpią kurczęta

Dodano: 
Kury, zdjęcie ilustracyjne
Kury, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Pixabay
Pierwszą grupą społeczną, dla której nie znajdzie się miejsca w nowym wspaniałym świecie jaki powstaje na naszych oczach będą zapewne rolnicy, ze szczególnym uwzględnieniem hodowców.

Doskonale pokazuje to przykład Holandii, gdzie mimo masowych protestów państwo postanowiło się farmerów pozbyć. I to przy znaczącym wsparciu opinii publicznej, tresowanej latami przez ekologicznych radykałów. Napadali na gospodarstwa rolne, wypuszczali z klatek i chlewni zwierzęta, atakowali najpierw producentów futer, a później również rzeźnie, ubojnie, wreszcie restauracje. Cały wysiłek wkładali w udowodnienie, że hodowla zwierząt i jedzenie mięsa jest niemoralne i niegodziwe.

Ideologiczną podstawą tego ruchu jest przekonanie, że człowiek jest takim samym zwierzęciem jak wszystkie inne. Jest ono koniecznym skutkiem postępu cywilizacji ateistycznej. Skoro nie ma Boga, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, to kim miałby być w takim razie człowiek? Jedynie inną formą zwierzęcia. Następnie, jeśli wszystkie zwierzęta są równe, to jakim prawem gatunek ludzki wynosi się nad inne i korzysta z innych? Te niedorzeczne idee przenikają coraz szerzej także do Polski. Droga jest zawsze taka sama. Nie byłem zatem zaskoczony osobliwym tekstem, który ukazał się na łamach „GW”, od lat będącej prawdziwą jaczejką postępu. Po walce o uznanie za normalne wszelkich możliwych wynaturzeń i perwersji w świecie ludzkim (ogólnie pod hasłem równości orientacji) nadszedł widać czas na następny krok. Trzeba walczyć o równość ludzi i zwierząt. Osobliwe, że w swoim szaleństwie radykałowie nie widzą dokąd muszą ich doprowadzić konsekwencje przyjętych założeń.

Lepsza świnia niż płód

W ramach walki z zaściankiem i zacofaniem „Gazeta Wyborcza” postanowiła, jak rozumiem, propagować idee niejakiego Petera Singera, swego rodzaju guru współczesnych wegan i radykalnych ruchów ekologicznych. Ma on jedną zaletę: doprowadza obłęd do ostatecznej postaci. Singer zasłynął między innymi twierdzeniem, że większą wartość ma zdrowy płód świni niż chore niemowlę a mięsożercy, czyli w tym przypadku nasz biedny homo sapiens, są urodzonymi zbrodniarzami. Atakując przeciwników aborcji pisał Singer w „Etyce praktycznej”: „Dalecy od zainteresowania wszystkimi formami życia czy skali zainteresowania opartej bezstronnie na naturze życia, o które chodzi, ci, którzy sprzeciwiają się aborcji, ale zjadają regularnie mięso kurcząt, świń i bydła, wykazują tylko stronnicze zainteresowanie życiem przedstawicieli własnego gatunku. W jakimkolwiek bowiem uczciwym porównaniu moralnie relewantnych cech, takich jak racjonalność, samoświadomość, świadomość, autonomia, przyjemność, ból itd., bydło, świnia i tak wyśmiewane kurczęta są daleko przed płodem niezależnie od stadium ciąży - jeśli zaś dokonamy porównania płodu mniej niż trzymiesięcznego i ryby, to ryba wykazałaby się większymi oznakami świadomości”. Warto przeczytać ten tekst uważnie. Doprawdy, trudno o coś bardziej obsesyjnego.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także