W sobotę przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk odwiedził zakład włókienniczy Biliński w Konstantynowie Łódzkim. Lider PO przekonywał, że otrzymuje sygnały od przedsiębiorców nie tylko z branży włókienniczej, ale także m.in. ceramicznej o wzrostach cen gazu, które za chwilę mogą doprowadzić do tego, że "kilkaset, może kilka tysięcy ludzi pójdzie na bruk".
Podczas konferencji prasowej dziennikarze pytali Tuska o objazd kraju przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w sobotę będzie w Nowym Targu i Nowym Sączu (woj. małopolskie). Kaczyński przerwał swoje spotkania z Polakami pod koniec lipca – oficjalnie z powodu zaplanowanego urlopu.
Tusk: Niech Kaczyński pojedzie i pogada z tymi ludźmi
– Bardzo bym chciał, żeby oprócz spotkania ze swoimi zwolennikami w zamkniętych salach (Kaczyński - red.) pojechał – mogę dać parę adresów, może być Końskie, gdzie padnie fabryka ceramiczna, może być Ostrowiec z hutą Celsa, to może być Sandomierz, to może inna dowolnie wybrana mała, średnia czy duża firma, która jest zależna od cen energii. I żeby pogadał z tymi ludźmi – powiedział Tusk.
Zasugerował, że prezes PiS mogłby odwiedzić także zakłada Biliński. – Nie jestem gospodarzem, więc nie moją rolą jest zapraszać polityków do was – stwierdził Tusk, zwracając się do przedstawicieli firmy uczestniczących razem z nim w konferencji prasowej.
– Tutaj nie powinien stać lider opozycji, ale najwyższy państwowy urzędnik, premier, albo szef partii rządzącej. Bo ja mogę dzisiaj apelować a oni mogą dzisiaj podjąć decyzję. Więc, chłopie, jak już tak jeździsz, to powiedz, co zrobisz, aby uratować przed upadkiem setki polskich firm – mówił Tusk, nawiązując do objazdu Kaczyńskiego po Polsce.
Czytaj też:
Motorówka dla nie-Tuska