"Putin liczy, że tak wykrwawi Ukrainę"

"Putin liczy, że tak wykrwawi Ukrainę"

Dodano: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło: Wikimedia Commons / Kremlin.ru
Rosja liczy, że Ukraina zgodzi się na zawieszenie broni mniej więcej przy obecnym przebiegu frontu – tłumaczy Camille Grand, były wiceszef NATO.

Camille Grand, do 2022 roku wiceszef NATO, podkreśla, że pierwotne plany prezydenta Rosji Władimira Putina nie powiodły się, ale Moskwa wciąż liczy na korzystny dla siebie wynik wojny na Ukrainie.

– Putin chciał w kilka dni przejąć Kijów, Charków, kontrolę nad całym krajem. 14 miesięcy od początku inwazji kontroluje 15 procent ukraińskiego terytorium, włączając Krym. Niezwykła odwaga i determinacja pozwoliły powstrzymać jedną z największych armii świata – tłumaczy Grand.

Trzy scenariusze sytuacji na Ukrainie

Jak wskazuje dalej ekspert, obecna sytuacja na Ukrainie daje trzy możliwe sposoby zakończenia konfliktu. Pierwszy, najbardziej korzystny dla Rosji, to dalsze starcia na wyczerpanie. Putin liczy, że tak wykrwawi Ukrainę, iż ta w końcu zgodzi się na zawieszenie broni mniej więcej przy obecnym przebiegu frontu – tłumaczy Grand.

– Ale to jest maksimum, na co stać Rosję. Mowa o kraju z ledwie 130 mln starzejących się mieszkańców, nie jak ZSRR z 250-milionowym, w miarę młodym społeczeństwem. Rosja nie tylko straciła ogromne ilości ciężkiej broni, wyszkolonych oficerów, ale i możliwości dalszej mobilizacji rekrutów ma więc ograniczone – dodaje były wiceszef NATO.

Ekspert tłumaczy, że on za najbardziej prawdopodobny uważa scenariusz, w którym Ukraińcy zdobędą się na równie skuteczną ofensywę jak ta jesienią, kiedy odzyskali znaczną część obwodów chersońskiego i charkowskiego. – To tym bardziej realne, że na front docierają leopardy, challengery, coraz więcej zachodniej ciężkiej broni – podkreślił.

Grand zgodził się również z prowadzącym wywiad dziennikarzem, że utrata Krymu może oznaczać koniec władzy obecnego reżimu i Putina. – W przeszłości tak w Rosji bywało po przegranej wojnie. Ale czy to się stanie za dwa, pięć czy dziesięć lat? Czy na miejsce Putina przyjdzie jeszcze bardziej autorytarny dyktator, a może zacznie się proces demokratyzacji? – to zupełnie otwarte pytania – dodał.

Źródło: rp.pl
Czytaj także