Goście telewizji Polsat News dyskutowali na temat tego, kto jest winny śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy. Sprawą dziecka zajmowały się między innymi policja, sąd, kurator i MOPS.
Balla: To przez myślenie "nie będę się wtrącać"
Zdaniem psycholog Agnieszki Balli "możemy mówić o braku empatii, braku zrozumienia, postawie społecznej, która unika mówienia głośno o krzywdzie dziecka i dzwonienia w takich sprawach na policję". Specjalistka przypomniała, że Kamil był krzywdzony przez długi czas i nikt tego nie przerwał.
– Często spotykam się ze stwierdzeniem "nie będę się wtrącał". Sama byłam świadkiem wielu trudnych sytuacji i wtedy dzwoniłam na policję. Byłam przez to niemile widziana – powiedziała Balla.
Na pytanie dziennikarza Grzegorza Jankowskiego o skalę problemu, jakim jest bicie dzieci przez rodziców, ekspertka przytoczyła słowa lekarza zmaltretowanego Kamila. Miał on powiedzieć, że w ciągu roku trafia mu się kilkanaście takich przypadków.
"W co drugim domu wisiał pasek"
– Rodzice biją swoje dzieci? – dopytywał prowadzący. – Jeszcze nie wyszliśmy z PRL-owskiego wychowania, gdy w co drugim domu wisiał pasek i była dyscyplina. I wtedy była też rodzina, katolicka rodzina – odpowiedziała Balla. Dziennikarz nie zgodził się, by porównywać bicie paskiem do tortur, które ojczym zgotował Kamilowi.
Psycholog odniosła się do słów ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, który miał powiedzieć, że w katolickich rodzinach nie będzie przemocy. Jankowski zapytał, jak katolicyzm ma się do bicia dzieci. – Nie tylko rodzina jest winna tej tragedii. Winny jest również system – odpowiedziała Balla.
– Co było złego w tym, że dziecko dostało pasem, jak np. kogoś innego pobiło? – zapytał dziennikarz. – Nie można bić dzieci. Pan redaktor dobrze wie, bo sam pan sobie zaprzecza. Każde nadużycie jest teraz przestępstwem – stwierdziła psycholog.
– To był psychopata, który zakatował nie swoje dziecko – powiedziała Balla o ojczymie Kamila. – Jeśli wiemy, że ten człowiek zabił swoją siostrę w wieku siedmiu lat, to już powinna zapalić się lampka, że to jest człowiek niebezpieczny – podsumowała.
Zdaniem przywołanego przez specjalistkę ministra Czarnka, główną przyczyną tragedii, do której doszło w Częstochowie jest patologia w rodzinie.
Czytaj też:
Ziobro: Wyjaśnimy tę sprawę do samego końca. Jesteśmy to winni pamięci KamilkaCzytaj też:
Morawiecki: Jestem za przywróceniem kary śmierci