– Przez 8 lat nie mieli żadnych argumentów, by cokolwiek zrobić Donaldowi Tuskowi. No więc teraz postanowili stworzyć sobie bolszewicką komisję – stwierdza prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, odnosząc się do projektu powołania komisji ds. badania rosyjskich wpływów.
Przypomnijmy, że w piątek prezydent Andrzej Duda zaproponował wniesienie poprawek do ustawy powołującej komisję, odpowiadając w ten sposób na głosy krytyki wobec projektu. W stosunku do pierwotnej wersji dokumentu zmienić mają się bowiem zapisy m.in. dotyczące składu komisji; prezydent chce, aby w organie tym nie mogli zasiadać przedstawiciele parlamentu.
Trzaskowski: Mówię po rosyjsku, jestem agentem
W rozmowie z Wirtualną Polską prezydent Warszawy negatywnie ocenia jednak zarówno pomysł PiS-u dotyczący powołania komisji jak i nowelizację zaproponowaną przez Dudę. Polityk zapytany, czy jeśli komisja wezwie Donalda Tuska i "zechce go wyeliminować z życia publicznego" to Trzaskowski "weźmie pan na siebie rolę lidera", stwierdził: "Wtedy ja będę następny".
Kiedy dziennikarz Michał Wróblewski zapytał dlaczego gospodarz stolicy tak myśli, Trzaskowski wyjaśnił: "Przecież mówię po rosyjsku. Więc dlaczego nie?". – Myślę, że dla PiS tak (to wystarczy - red.). Mówię po rosyjsku, więc pewnie dla tych paranoików jestem ruskim agentem".
– Wrócę jednak do swojego pytania – czy wziąłby pan na siebie rolę lidera? – pytał dalej dziennikarz. – Takie rozważania niczemu nie służą. Zwłaszcza w momencie, gdy udało się zbudować pełną mobilizację i kiedy idziemy wszyscy razem jedną drogą, pokazując jedność opozycji. W takim momencie kolejna rozmowa o personaliach jest ostatnią rzeczą, którą potrzebujemy – tłumaczył Trzaskowski.
Prezydent stolicy podkreślił również, że "nikt z opozycji nie powinien pracować w tej komisji". – Siądzie tam kilku pisowskich aparatczyków, którzy pod dyktando Kaczyńskiego będą zastępować prokuraturę i sąd. Czy opozycja miałaby brać udział w takiej farsie? Absolutnie sobie tego nie wyobrażam – mówił polityk.
Czytaj też:
"Być bardziej jak Polska". Niemiecki dziennik docenia pomysł PiSCzytaj też:
Hołownia: Putin tylko czeka na taki bałagan