Dr Anusz o decyzji PiS: Tusk wbrew pozorom będzie zadowolony

Dr Anusz o decyzji PiS: Tusk wbrew pozorom będzie zadowolony

Dodano: 
Przewodniczący PO Donald Tusk
Przewodniczący PO Donald Tusk Źródło:PAP / Zbigniew Meissner
PiS przenosząc swój wiec do Bogatyni idzie na zderzenie z PO, co wbrew pozorom Donald Tusk też odbierze z zadowoleniem – mówi DoRzeczy.pl dr Andrzej Anusz, politolog z Instytutu Piłsudskiego.

Damian Cygan: Co takiego dzieje się w PiS, że Jarosław Kaczyński musiał wrócić do rządu?

Andrzej Anusz: Chodzi o stworzenie pięści politycznej na wybory i sygnał, że Zjednoczona Prawica ma być jednością, a frakcje należy schować. Najpierw była zmiana szefa sztabu PiS z Tomasza Poręby na Joachima Brudzińskiego, który jest bliskim współpracownikiem Kaczyńskiego, a także dopuszczenie do sztabu mniejszych koalicjantów. Prezes PiS widocznie uznał, że Brudziński da sobie z nimi radę. Potem dowiedzieliśmy się, że sam Kaczyński wchodzi do rządu, co moim zdaniem oznacza, że tegoroczna kampania będzie przypominać tę z 2015 r., kiedy prezes PiS był na drugim planie, a na czoło ewidentnie wysunięto premiera Mateusza Morawieckiego.

Czy skład rządu nie powinien wyglądać raczej tak: Jarosław Kaczyński premierem, Mateusz Morawiecki jedynym wicepremierem?

Nie, bo Kaczyński nie będzie twarzą kampanii wyborczej. Jego funkcja jako przywódcy całego obozu jest oczywista, natomiast on nie będzie tak aktywny w kampanii i to już widzimy. Twarzą kampanii będzie Morawiecki, ale to też oznacza, że Kaczyński przyjął strategię wzięcia odpowiedzialności za 8 lat dokonań rządu i całego obozu, których to dokonań trzeba będzie bronić, jednocześnie przedstawiając nowe pomysły na przyszłość.

Dlaczego wraz z wejściem prezesa PiS do rządu rezygnacje złożyli wszyscy inni wicepremierzy?

To jest podkreślenie szczególnej roli Kaczyńskiego. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby był piątym wicepremierem obok Henryka Kowalczyka, który był wicepremierem bez teki. Taki ruch byłby komunikacyjnie niezrozumiały. Natomiast Kaczyński jako jedyny wicepremier to jasny przekaz, przede wszystkim dla twardego elektoratu PiS.

W sobotę na Dolnym Śląsku dwie największe partie organizują spotkania z wyborcami PiS w Bogatyni, PO we Wrocławiu. Czego możemy się spodziewać?

Sądzę, że to pierwszy ruch Brudzińskiego oznaczający zmianę strategii z tzw. pojedynku korespondencyjnego – Tusk w jednej części Polski, Morawiecki w drugiej – i próba zderzenia się tych dwóch kampanii, czyli zwiększenia polaryzacji, co wbrew pozorom Tusk też odbierze z zadowoleniem. Uważam, że takie miejsca jak Bogatynia, kopalnia Turów to dobry ruch PiS, bo tam są ludzie, którzy naprawdę boją się o swoje miejsca pracy i przyjdą na to spotkanie w sposób naturalny, a nie, że będą obecni tylko starannie wyselekcjonowani działacze partyjni. Brudziński mówi, że PiS idzie w teren i nie boi się zdarzenia z Platformą. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce.

Czy głośny serial dokumentalny "Reset" w TVP zaczyna trochę przejmować rolę komisji ds. wpływów rosyjskich, z którą PiS ma problem?

"Reset" ogniskuje dyskusje polityczną, bo politycy odnoszą się do tego serialu – jedni krytykują, drudzy bronią. Sprawa komisji już odegrała pewną rolę, bo PiS pokazał, że opozycja jej nie chce, czyli ma coś do ukrycia. Sądzę, że jeśli komisja zostanie powołana w tej wersji prezydenckiej, być może zdąży przed wyborami odtajnić wiele dokumentów i przekazać je opinii publicznej.

Czytaj też:
Dr Anusz: Materiały komisji mogą wstrząsnąć opinią publiczną

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także