DoRzeczy.pl: Jesteśmy u progu kampanii wyborczej. Tymczasem widzimy coraz większe podziały między Szymonem Hołownią a PSL. Jak dzisiaj, ponad dwa miesiące przed wyborami, możemy ocenić ten sojusz z perspektywy sondaży?
Marcin Palade: Oba ugrupowania, po deklaracji o wspólnym starcie zadebiutowały w sondażach na poziomie 14-15 proc. Była to suma dotychczasowych wskazań na PSL i Polskę 2050. Na przełomie maja i czerwca, a dalej po Marszu 4 Czerwca, Trzecia Droga straciła ok. 4 p.p spadając do poziomu 10 proc., tracąc głównie na rzecz Koalicji Obywatelskiej. W ostatnim czasie obserwujemy stabilizację notowań tego bloku, z lekką tendencją wzrostową. Pamiętać jednak musimy, że te 10-11 proc. to niewielka odległość od progu 8 proc. Wystarczy, żeby największy podmiot po stronie anty-PiS, czyli KO wzmocnił się o 3-4 p.p, głównie kosztem Trzeciej Drogi, by nad tą koalicją zawisło niebezpieczeństwo braku reprezentacji w przyszłym Sejmie. Stąd obserwowany medialny ping-pong PSL i Polski2050 ze sporem, co do formuły startu w wyborach. Czasu na rozstrzygnięcie jest coraz mniej. A tych, którzy źle życzą jest sporo i nie jest to tylko walczące o samodzielną większość PiS.
Czy wynik Trzeciej Drogi będzie wynikał z prostej arytmetyki, że 2+2=4? A może to tak nie działa?
Z obecnego wyniku 10-11 proc. zakładam, że ponad połowa to kapitał wnoszony przez PSL-Koalicję Polskę. Do tego trzeba dodać struktury tej formacji. Polska 2050 zatraciło świeżość, ma szczątkowe struktury, nie jest zdolne do samodzielnego startu w wyborach i w odróżnieniu od PSL ma bardzo labilny elektorat. To wszystko sprawia, że kluczowa dla startu w wyborach kwestia podpisów pod listami jest na głowie PSL. Stąd świadomość tej formacji, że do ogłoszonego małżeństwa wnosi o wiele więcej, a co za tym idzie, może więcej. Tak też odbierałbym ostatnie komunikaty o otwarciu się na środowiska Porozumienia czy rozpoznawalnych posłów takich jak Artur Dziambor.
To może ratunek w Donaldzie Tusku i wspólnej liście? Czy na to już za późno?
Z takiego obrotu sprawy ucieszyłby się najbardziej Kościół Jednej Listy z siedzibą na Czerskiej. Może nie udałoby się zagonić wszystkich do jednego bloku, ale formuła KO-Trzecia Droga przybliżałaby perspektywę bardziej wyrównanej rywalizacji o wygraną ze Zjednoczoną Prawicą. Tyle tylko, że taki sojusz, nawet po zsumowaniu możliwych zdobytych mandatów z Lewicą i przy obecnych, wysokich notowaniach Konfederacji, nie przekładałby się na sejmową większość pod wodzą Donalda Tuska. Dawałby za to temu ostatniemu to, co jest dla niego najważniejsze – kontrolę i pełne panowanie po stronie lewicowo-liberalnej. Nie chce tego ani PSL, ani Polska 2050, ani Lewica. Dlatego wszyscy, z wypiekami na twarzy, będą obserwować sondaże sierpniowe, bo to one będą miały wpływ na ostateczny kształt list po stronie opozycji. Przed nami emocjonujące kilka tygodni. Sondaże, a pod ich wpływem decyzje, kto z kim, z konsekwencjami nie tylko dla wyniku najbliższych wyborów, ale układu na scenie politycznej na najbliższe kilka lat.
Czytaj też:
Co z Trzecią Drogą? "Podjęliśmy przygotowania do samodzielnego startu"Czytaj też:
Co z Trzecią Drogą? Sawicki: Powstanie komitet koalicyjnyCzytaj też:
Rozłam w Trzeciej Drodze? Hennig-Kloska wskazuje, co poróżniło koalicjantów