W środę Sejm powołał dziewięciu członków komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Kandydatów do komisji zgłosiło jedynie PiS.
Posłowie głosowali nad każdym z kandydatów oddzielnie i wszyscy uzyskali wymaganą większość. Opozycja, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, nie zgłosiła swoich kandydatów do komisji i nie wzięła udziału w głosowaniu. "Przeciw" głosowali parlamentarzyści Konfederacji.
W składzie komisji znaleźli się: dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz, doradca prezydenta Andrzej Zybertowicz, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy prezydencie RP Przemysław Żurawski vel Grajewski oraz Łukasz Cięgotura, Michał Wojnowski, Marek Szymaniak, Arkadiusz Puławski, Andrzej Kowalski i Józef Brynkus, który w ostatniej chwili wszedł na miejsce Marka Czeszkiewicza.
"KE nie ma kompetencji"
– KE nie ma kompetencji, żaby oceniać czy wpływać na polskie działania ws. badania wpływów rosyjskich – zauważył minister ds. Unii Europejskiej. Szymon Szynkowski vel Sęk był w czwartek gościem w programie "Kwadrans polityczny" na antenie TVP1.
– Jest to niezwykle ważny obszar działań. W mojej opinii, Komisja Europejska powinna skoncentrować się na tym, by na poziomie europejskim ten problem poważnie podjąć. Bo na poziomie europejskim ten problem również występował i cały czas występuje. Żaden kraj europejski, a także instytucje europejskie nie są od rosyjskich wpływów wolne – stwierdził polityk.
– Osoby, które zostały powołane do tej komisji, to uznani fachowcy: archiwiści, historycy, których kompetencje nie budzą wątpliwości. Kwestionowanie tej komisji opozycja przyjęła jako element własnej kampanii wyborczej. Uważam, że to zła droga. Sądzę, że opozycja powinna również dostrzec sens w badaniu wpływów rosyjskich w Polsce. I liczę, że włączy się w prace komisji po wyborach – mówił Szynkowski vel Sęk.
Czytaj też:
Kukiz: Myślałem, że opozycja zmieni zdanie w tej kwestiiCzytaj też:
"Odpowiedzialność karna". Budka straszy kandydatów do komisji ds. wpływów Rosji