Bojownicy Hamasu przetrzymują w Strefie Gazy około 130 izraelskich zakładników. Siły Obronne Izraela twierdzą, że dla Jerozolimy oznacza to "zmianę zasad gry” w trwającym od lat konflikcie.
– Gdyby to był tylko atak, można by to nazwać aktem wojny. Ale to, co zrobili z zakładnikami, wiedząc, że nasza wartość ludzkiego życia różni się od ich, doprowadziło nas do punktu, z którego nie ma odwrotu. Dlatego właśnie musimy zrobić to, co musimy zrobić – powiedział były szef Dyrekcji Operacyjnej w IDF, generał dywizji Israel Ziv, w komentarzu dla dziennikarzy.
Według niego, sam fakt obecności zakładników w rękach Hamasu nie przeszkodzi siłom izraelskim w prowadzeniu operacji wojskowej w Gazie.
– To oczywiście problem, ale będziemy musieli zrobić jedno i drugie: z jednej strony rozprawić się z terrorystami i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ich [zakładników - przyp. red.] uratować i uwolnić. Z drugiej strony wypuszczenie Hamasu nie wchodzi w grę. Izrael musi zrobić wszystko, aby całkowicie zniszczyć Hamas. Widzieliśmy, kim oni są – biorą dzieci jako zakładników, starsze kobiety – stwierdził.
Atak na Izrael
Jak twierdzą zachodnie media, przez kilka ostatnich lat Hamas prowadził starannie zaplanowaną kampanię mającą na celu zmylenie izraelskiego wywiadu, tak, aby możliwy był atak o tak dużej skali. Reuters pisze, że Hamas wysyłali Izraelowi fałszywe sygnały, że nie chce konfliktu zbrojnego i że można go udobruchać zachętami ekonomicznymi.
Tymczasem "The Wall Street Journal", cytując wysokich rangą członków Hamasu i Hezbollahu, twierdzi, że bezpośredni plan ataku na Izrael został opracowany kilka tygodni wcześniej przy wsparciu irańskich służb wywiadowczych. Teheran dał zielone światło dla ataku na spotkaniu w Bejrucie w ubiegły poniedziałek.
Czytaj też:
Gen. Skrzypczak: Izrael szybko poradzi sobie z HamasemCzytaj też:
Jerozolima: Zwierzchnicy Kościołów wzywają do pokoju i sprawiedliwości