Liderzy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy oficjalnie podpisali w piątek umowę koalicyjną. Pełna treść umowy została opublikowana na stronach ugrupowań formujących koalicję. Uroczystość odbyła się w Senacie. Uczestniczyli w niej: Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń.
Umowa koalicyjna czy deklaracja programowa?
W rozmowie z Beatą Lubecką na antenie Radia Zet o skomentowanie sprawy został poproszony jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak.
– W mojej ocenie to nie jest umowa koalicyjna. To jest jakaś taka ogólnikowa deklaracja programowa pomieszana z kilkoma ustaleniami personalnymi. My przede wszystkim z umowy koalicyjnej powinniśmy wiedzieć, kto bierze który resort. To jest najbardziej podstawowa sprawa przy tworzeniu rządu, to z tego nie wynika – stwierdził Krzysztof Bosak
Poseł Konfederacji powiedział, że na ten moment nie wiadomo, jak ukształtuje się skład Prezydium Sejmu. – Natomiast dużo ważniejszy jest rząd, strategiczne spółki, służby. Z tej umowy nie dowiadujemy się na te strategiczne tematy prawie nic. Same ogólniki – powiedział Bosak. – Nie ma też np. stu konkretów Platformy – dodał.
Bosak: Brak odniesień do horrendalnych wymagań UE
– Ja nawet ich rozumiem. Nawet wewnątrz swoich ugrupowań, jak KO czy Trzecia Droga, oni mają takie różnice programowe, że dwa czy trzy tygodnie to może być mało, żeby dojść do porozumienia. Natomiast po co prezentowali taki półprodukt, to jest dobre pytanie do nich – powiedział parlamentarzysta Konfederacji.
Bosak zwrócił uwagę, że w umowie koalicyjnej nie ma prawie żadnych punktów dot. Unii Europejskiej. – Nie ma jakichkolwiek odniesień do horrendalnych wymagań, jakie ma UE wobec nas – zakazywania samochodów spalinowych czy modernizowana wszystkich budynków – powiedział prezes Ruchu Narodowego.
Trzy części dokumentu
Umowa KO, TD i NL liczy 13 stron i jest podzielona na trzy części: ustalenia programowe, rozliczenie rządów PiS i zasady działania koalicji.
W dokumencie wymienione są trzy nazwiska: Szymona Hołowni, Włodzimierza Czarzastego, którzy zostaną marszałkami rotacyjnymi Sejmu oraz Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – marszałka Senatu.
Umowa koalicyjna nie zawiera informacji o podziale odpowiedzialności za poszczególne ministerstwa ani personaliów przyszłych szefów resortów. Za to znalazł się w niej zapis o tym, że kandydatem koalicji na premiera jest Donald Tusk, a kandydatami na wicepremierów Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Gawkowski.
Czytaj też:
"Kaznodzieja", "lecz się sam". Strajk Kobiet wściekły na Hołownię i Kosiniaka-KamyszaCzytaj też:
Umowa koalicyjna. Morawiecki: Platforma rozstawia pozostałych po kątach